Eksplozje na półwyspie. "Krym powinien odczuwać, że należy do Ukrainy"
Rosyjscy okupanci informują o eksplozjach na Krymie - podała agencja Unian. Jak przekazano, w mieście Dżankoj w niedzielę nad ranem rzekomo doszło do ataku przy użyciu dronów. - Krym powinien odczuwać, że należy do Ukrainy - skomentowała rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe Armii Ukrainy Natalia Humeniuk.
W niedzielę rano rzecznik szefa okupacyjnej władzy na Krymie przekazał, że nad półwyspem w mieście Dżankoj zestrzelony został dron.
Eksplozje na Krymie
"Dżankoj. Zestrzelony został dron. W kilku domach doszło do zniszczenia szyb. Wszystkie służby pracują" - powiadomił nad ranem tzw. rzecznik szefa Krymu Ołeg Kriuczkow.
W mediach społecznościowych mieszkańcy miasta Dżankoj informowali o pięciu głośnych eksplozjach, które było słychać nad ranem.
Ranem propagandowe media rosyjskie przekazywały, że "wszystkie pięć dronów", które zostały skierowane na Krym "zestrzelono".
Jak zaznaczono, w trakcie rzekomego ataku nikt nie został ranny.
Humeniuk: Krym powinien odczuwać, że należy do Ukrainy
Doniesienia rosyjskich okupantów i prokremlowskich mediów o rzekomej eksplozji w mieście Dżankoj komentowała na antenie ukraińskiej telewizji rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe Armii Ukrainy Natalia Humeniuk.
- Trwa sezon. Krym powinien odczuwać, że należy do Ukrainy. I wszystko. Co zasiejemy, to zbierzemy - mówiła.
Do rzekomego ataku dronami na Krymie doszło w momencie, gdy Rosjanie atakowali ukraińskie miasta. Ukraińskie media zwracają uwagę, że okupanci najprawdopodobniej pomylili się i skierowali rakiety w niewłaściwe miejsce, po czym o atak kolejny raz oskarżyli ukraińską armię.
Więcej informacji na temat sytuacji w Ukrainie można znaleźć TUTAJ.