Były rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy analizował obecną sytuację ukraińskiego wojska na antenie telewizji Espresso. Wojskowy przyznał, że Rosjanie są w stanie skutecznie przegrupowywać swoje siły i zdobywać kolejne przyczółki, które w przyszłości mogą być ważnym elementem ataku na strategicznie ważne miasto Pokrowsk. - Jest oczywiste, że sytuacja na polu bitwy jest groźna. Na tę sytuację składają się trzy równie ważne czynniki. Pierwszym jest ciągły brak wystarczających zasobów dla naszych obrońców: amunicji, systemów artyleryjskich, czyli tego, co jest pomocne podczas prowadzenia działań obronnych - tłumaczył. - Drugi czynnik to zmęczenie kadrowe i fizyczne naszych żołnierzy, którzy od dłuższego czasu biorą udział w działaniach obronnych. Potrzebują rotacji, widać zmęczenie emocjonalne i fizyczne - dodał. Wojna w Ukrainie. Ukraiński pułkownik o błędach w działaniach obronnych W dalszej części wypowiedzi Władysław Seleziow zwrócił uwagę na trzeci czynnik - problemy związane z dowodzeniem i zarządzaniem ukraińskimi jednostkami. Były rzecznik Sztabu Generalnego SZU podkreślił, że ta kwestia może być najtrudniejsza do rozwiązania, ponieważ nie da się jej naprawić szybko i z pomocą zachodnich partnerów. Wojskowy zauważył, że coraz częściej wśród żołnierzy słychać o "niekonstruktywnych i nieracjonalnych decyzjach" podejmowanych przez dowódców, co w konsekwencji przekłada się na utratę terytoriów. - Nie kierujemy się jedną z głównych instrukcji, czyli studium postępowania (...) Jest to tak zwany proces analizy pooperacyjnej mający na celu uniknięcie problemów i błędów, które miały miejsce wcześniej. Niestety, nie jest to oceniane i w związku z tym podejmuje się pewne decyzje przynoszące efekt przeciwny do zamierzonego - mówił. Selezniow dodał, że jego zdanie, to właśnie wspomniany czynnik braku analizy doprowadził do utraty kontroli nad Solidowem i szeregiem innym miejscowości znajdujących się w południowym Donbasie. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!