Wojna w Ukrainie nie idzie po myśli Rosji. Planowane szybkie zdobycie Kijowa i przejęcie władzy w kraju nie powiodło się, a rosyjskie wojska są wypychane coraz bardziej na wschód. Ostatnie wydarzenia na terenie samej Rosji również nie napawają Władimira Putina nadzieją. Po niedawnych eksplozjach w bazach wojskowych w rejonie Saratowa i Riazania - znacząco odległych od frontu rejonów - w Rosji zaczęła się panika. Rosja oskarża o atak Ukrainę, strona ukraińska nie potwierdziła dotąd działań w tym regionie. Niezadowolenie mieszkańców Rosji dodatkowo wzbudza fakt, że w wielu domach brakuje ogrzewania i prądu, a w szpitalach panują fatalne warunki. Rosjanie boją się ataku Ukrainy Nowe doniesienia pokazują, że Rosjanie zaczęli także obawiać się kontrataku ze strony Ukrainy - na ich własnym terytorium. W obwodzie kurskim w Rosji przy granicy z Ukrainą rozpoczęto budowę umocnień. Stawiane są przeszkody przeciwczołgowe, budowane są okopy. Zdjęcia z prac zamieścił w sieci gubernator obwodu kurskiego Roman Starowoj. "Ukrainska Prawda" podaje z kolei, że i w kolejnym granicznym punkcie zaczęły się gorączkowe przygotowania. Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wieczesław Gładkow napisał na Telegramie, że tworzy bataliony obrony terytorialnej, które w razie potrzeby będą działały w obronie obwodu. "Od pierwszych dni rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej (tak Rosjanie przedstawiają prowadzoną z Ukrainą wojnę - red.) wielu mieszkańców naszego obwodu apelowało o szkolenia i formowanie batalionów. Podjęliśmy właśnie taką decyzję" - twierdzi. Jak dodaje gubernator, szkolenie mają prowadzić "doświadczeni w lokalnych wojnach instruktorzy". Nie podał jednak nazwisk instruktorów, przemilczał również fakt, że doświadczeni wojskowi są rzekomo w Biełgorodzie zamiast na froncie.