W środę rano w mediach społecznościowych pojawiło się kilka informacji o wybuchach w zachodniej części Krymu. Na zdjęciach w Telegramie widać wysoki słup białego dymu. Fotografie skomentował rzecznik odeskiej administracji wojskowej Serhij Bratczuk. Poinformował o raportach, według których na Krymie odnotowano siedem wybuchów. Wskazał, że do eksplozji doszło w rejonie miejscowości Tarkhankut w zachodniej części półwyspu. Bratczuk zasugerował, że mógł zostać zniszczony system rakietowy K-300P Bastion, który wykorzystuje naddźwiękowe pociski P-800 Onyks, a tych Rosjanie skutecznie używają do atakowania celów w Ukrainie. To nie wszystko, według najnowszych, nieoficjalnych informacji, zniszczona mogła zostać stacja radiolokacyjna 48Я6-К1 Podlet, która pozwala kierować obroną przeciwlotniczą na Krymie i w ten sposób zabezpiecza rosyjskie bazy znajdujące się na półwyspie. Bratczuk tuż przed godziną 12:00 opublikował też nagranie, które jest dowodem, że ponad wszelką wątpliwość udało się zniszczyć system przeciwlotniczy S-400. Ukraińcy przechytrzyli Rosjan Na rosyjskich kanałach zajmujących się analizą przebiegu sytuacji wojskowej, pojawiły się też nowe informacje na temat ataku, a także wydarzeń z poprzednich dni. Po pierwsze, rosyjscy obserwatorzy przyznają, że Ukraińcom udało się zniszczyć cele na Krymie. Po drugie, rzucają nowe światło na ostatnie doniesienia o sukcesach Rosjan. Otóż we wtorek rosyjskie lotnictwo zniszczyło dwie ukraińskie łodzie na Morzu Czarnym. Jak się jednak okazuje, łodzi prawdopodobnie było więcej, a ich głównym celem był zwiad w rejonie baz wojskowych na zachodnim Krymie. Co więcej, Ukraińcy środowy atak mieli przeprowadzić w taki sposób, by zmylić Rosjan. Najpierw wysłali drony, które zmusiły obronę przeciwlotniczą do reakcji i wystrzelenia pocisków. Później nastąpił właściwy atak i tym razem ukraińskie pociski trafiły w cele w rejonie Tarkhankutu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!