- Jeżeli chodzi o sam preparat, który został opracowany, to na pewno jest to coś, co jest bardzo wartościowe, bardzo obiecujące. Natomiast nie zapominajmy, że jeszcze musimy sprawdzić skuteczność tego leku w klinice. To jeszcze wymaga weryfikacji - powiedział w Polsat News prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który brał udział w wyprodukowaniu pierwszej serii leku na koronawirusa w spółce Biomed Lublin. - Z obwieszczeniem sukcesu jeszcze chwileczkę bym się wstrzymał - zaznaczył. Według Pyrcia - zależy on od przebiegu prób i ich wyniku. Nowość w leczeniu koronawirusa - Na pewno ważne jest to, że preparat, który został opracowany to nie jest nowość. Taki preparat był podawany od wielu lat pacjentom. Profil bezpieczeństwa jest znany, wiemy jakie może mieć skutki uboczne. Nowe jest zastosowanie go (w leczeniu COVID-19 - red.) - powiedział prof. Pyrć. - Przez to, że preparat nie jest taki "nowy", to możliwa jest, miejmy nadzieję, weryfikacja jego aktywności w klinice, a nie konieczność przechodzenia przez bardzo żmudne i czasochłonne badania przedkliniczne, później analizy bezpieczeństwa - dodał naukowiec.- Największą zaletą tego preparatu jest to, że będzie on mógł być sprawdzony bezpośrednio u pacjentów, którzy chorują i miejmy nadzieję, że im pomoże - powiedział Pyrć w Polsat News. - Bliżej temu preparatowi jest do takich leków jak na przykład Remdesivir jeżeli chodzi o gotowość, niż do różnego rodzaju preparatów, które są w tym momencie w fazie przygotowania i opracowania w laboratorium - powiedział Pyrć. Jego zdaniem od urzędów regulacyjnych zależy teraz, kiedy lek znajdzie się w aptekach. Plany zakładają jak najszybsze sprawdzenie działania tego leku u pacjentów, którzy chorują na koronawirusa. Preparat lepszy niż surowe osocze Zdaniem specjalisty preparat ma wyeliminować problemy, które towarzyszą podawaniu osocza ozdrowieńców innym, chorym osobom. Chodzi m.in. o spadek liczby przeciwciał z upływem czasu oraz trudności z ustaleniem stężenia czynnika aktywnego w osoczu. Wartości te są zmienne. - My mamy gotową esencję przeciwciał znajdujących się we krwi osób, które przeszły COVID-19. Jakby gotową tarczę obronną. Nie mamy pewności, że lek zadziała. Wydaje się jednak, że może mieć znacznie lepsze i pewniejsze działanie, niż sama krew ozdrowieńców - dodał.Przypomniał także, że odporność nabyta po zakażeniu COVID-19 nie jest "dana na całe życie", przeciwciała neutralizujące koronawirusa znikają z organizmu i można zachorować ponownie. - Warto przygotować preparat, który można podać innym osobom - powiedział prof. Pyrć.Do wytworzenia osocza konieczne jest osocze ozdrowieńców. Członek zarządu spółki Biomed Lublin Piotr Fic podkreślił w środę na konferencji prasowej, że nowy preparat produkowany jest z osocza, którego nie da się sztucznie wyprodukować. - Jedynym dawcą osocza jest człowiek, dlatego prosimy dawców o zgłaszanie się, bo to osocze jest potrzebne bądź do osoczoterapii, bądź do produkcji naszego leku - podkreślił. - Jeżeli zabraknie chorych, którzy wyzdrowieli i leku nie będzie można produkować, to będzie znaczyło, że lek nie jest już potrzebny. Będzie można się wtedy cieszyć, że już jest po wszystkim - zaznaczył profesor Pyrć. Testy w czterech ośrodkach Zgodził się jednocześnie z wirusologami, którzy ostrzegają, że lek może mieć ograniczoną skuteczność, na przykład jedynie osłabiać objawy. - W stu procentach zgadzam się z tym, dlatego powiedziałem, że musimy poczekać na ogłoszenie sukcesu, że mamy skuteczny lek, aż zobaczymy wyniki badań klinicznych - wyjaśnił. - Nie ma w tym momencie jednoznacznych badań klinicznych dotyczących podawania krwi i osocza ozdrowieńców - dodał profesor. - Mamy preparat, który będzie miał lepsze parametry (niż osocze - red.), ale musimy go zweryfikować w klinice - podkreślił. - Sprawdziliśmy na polu walki, na ile ten preparat, czyli przeciwciała wyizolowane z krwi ozdrowieńców, faktycznie hamuje zakażenie wirusem SARS-CoV-2, a na ile jest to preparat dezaktywności. Wyniki, które otrzymaliśmy wskazują, że faktycznie mamy hamowanie wirusa na bardzo wysokim poziomie, co pozwala mieć nadzieję, że przygotowany produkt spełni oczekiwania nas wszystkich - wyjaśniał w środę dziennikarzom Pyrć. - Pewność będzie wtedy, kiedy podamy go pacjentom i statystycznie wyjdzie, że ten lek pomaga - wyjaśniał jednocześnie w Polsat News w czwartek. Badania kliniczne będą prowadzone w czterech ośrodkach: w Lublinie, Bytomiu, Białymstoku i Warszawie. Szef Kliniki Chorób Zakaźnych uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie prof. Krzysztof Tomasiewicz powiedział, że lek podany zostanie pacjentom zakażonym koronawirusem. Lek ma być podawany osobom już zarażonym. Ekspert wyjaśnił, że wszystkie leki przeciwwirusowe, które mają hamować zakażenie wirusem, muszą być podawane we wczesnej fazie choroby, kiedy namnażanie wirusa jest najbardziej aktywne. - Później wchodzą leki immunomodulacyjne - powiedział. - Było takie ogłoszenie, że w tej drugiej fazie pomagają leki takie jak Dexametazon. W tej drugiej fazie to już nie wirus niszczy nasze tkanki, tylko tak naprawdę odpowiedź naszego układu immunologicznego wchodzi do gry i zaczyna niszczyć na przykład nasze płuca - powiedział. "Pierwszy lek na COVID-19, który działa" - Jako pierwsi na świecie mamy lek na COVID-19, który działa. Zawiera przeciwciała neutralizujące koronawirusa, czyli zabijające go - powiedział w środę na konferencji doktor nauk medycznych i senator Grzegorz Czelej (PiS). Polityk wraz z członkiem Rady Nadzorczej Biomed Lublin Waldemarem Sierockim zainicjował w marcu projekt powstania leku na COVID-19. 21 maja Agencja Badań Medycznych podpisała umowę z Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym nr 1 w Lublinie, w którym Czelej był do 1998 r. asystentem, o dofinansowaniu kwotą 5 mln zł projektu "Badania nad wytworzeniem swoistej immunoglobuliny ludzkiej z osocza dawców po przebytej infekcji wirusowej SARS-CoV-2 i jej zastosowaniem terapeutycznym u pacjentów z COVID 19". Zbiórka osocza z siedmiu Regionalnych Centrach Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa trwa od czerwca. Biomed Lublin S.A., rozpoczął produkcję serii leku do badań klinicznych 18 sierpnia. O zrealizowaniu tego zadania spółka poinformowała w środę.