Świadkowie twierdzą, że ryby są łapane poza sezonem, a kłusownicy używają niehumanitarnych metod. Pułapki - długie linki z kilkoma haczykami - zostawiają w wodzie na noc, skazując złapane w nie zwierzęta na długą i powolną śmierć - czytamy w "Daily Mail". Łabędzie są rzekomo łapane w kolczaste pułapki, a za przynętę służy chleb. Jak twierdzi gazeta, ptaki są wywlekane z rzeki Nene w Peterborough, a następnie zabijane pałkami. W zeszłym tygodniu pięciu Polaków zostało przyłapanych na nielegalnym połowie. Nad rzeką umieszczono właśnie znaki w różnych językach, żeby odstraszyć potencjalnych kłusowników. Sezonowy charakter prac podejmowanych przez imigrantów oraz kryzys ekonomiczny sprawiają, że przybysze z obcych krajów często zostają bez pracy i środków do życia. W rezultacie wielu z nich mieszka w namiotach rozbitych w lasach okalających miasto, a pożywienia szuka na śmietnikach lub żyje z datków. 46-letni wędkarz Carl Street mówi, że imigranci żyją w obozach rozbitych wzdłuż rzeki. - Jest tu grupa nie mówiących po angielsku osób, które żyją na niedostępnym brzegu rzeki Nene. Łowią tylko duże ryby, głównie samice - to poważny cios w hodowlę - skarży się wędkarz. Inni mieszkają w ogrodowych szopach, wynajmowanych za 5 funtów za noc przez pozbawionych skrupułów gospodarzy - czytamy w "Daily Mail". Peterborough i lokalny związek wędkarzy skarżą się, że w rzekach ubywa leszczy, karpi, szczupaków, linów, kleni i węgorzy. - Większość kontrolowanych przez nas akwenów jest systematycznie plądrowanych przez imigrantów. Wielu z nich postrzega je jako darmowe źródło pożywienia - mówi Andy Jackson, sekretarz stowarzyszenia. Prezes lokalnego związku wędkarskiego Jonathan Means potwierdził, że 16 marca złapano na nielegalnym połowie dwóch Polaków. Pozostali zostali zatrzymani dzień później. - Znaleźliśmy zastawione sieci i długie linki, ale ciężko będzie złapać na gorącym uczynku winowajców - dodał. Rzeczniczka Polskiej Misji w Peterborough apelowała o to, by w pierwszej kolejności edukować imigrantów, a dopiero później karać. - To prawdopodobne, że ci ludzie nie znają brytyjskiego prawa. Niektórzy z nich nie znają nawet polskiego. Poza tym we wschodniej Europie - bardziej niż w Wielkiej Brytanii - można zaobserwować większe przywiązanie do zdobywania jedzenia w drodze polowania - tłumaczyła. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Imigranci jedzą łabędzieBrak nadziei dla Polaków w Wielkiej Brytanii?