Na otwarciu kanału przecinającego Mierzeję Wiślaną zjawiło się kilka tysięcy osób, które przyjechały nie tylko z okolicznych kurortów, ale i miejscowości nawet z drugiego końca Polski. O tym, że w ich ocenie podczas uroczystości nie wszystko się udało, bo np. nie usłyszeli przemówień czołowych polityków, pisaliśmy tutaj. Długoterminowo pomyślano jednak, by infrastruktura przekopu miała walory turystyczne. W końcu mówimy o jednej z najgłośniejszych inwestycji, którą przeprowadza obecna ekipa rządząca, więc niejeden turysta rezerwujący wypoczynek w Krynicy czy Sztutowie zapewne chce ją zobaczyć. Na przekop można spojrzeć z góry. Powstał punkt widokowy Mniej więcej na wysokości kapitanatu portu Nowy Świat usypano pagórek, a na jego szczyt poprowadzono schody. Z wysokości widać jak na dłoni cały kanał - od zalewu po morze - oraz towarzyszącą mu infrastrukturę. Ponadto na górce ustawiono kilka ławek, a przed potencjalnie groźnym upadkiem z jej najwyższego punktu chroni barierka. Na ten punkt widokowy nie można było jednak wejść podczas sobotniej, państwowej celebry. Wtedy "zarezerwowały" go kluby "Gazety Polskiej", więc na wzniesienie wpuszczano wówczas tylko sympatyków gazety Tomasza Sakiewicza. Osobom, które odeszły z kwitkiem, nie do końca wyjaśniano, na jakiej podstawie wprowadzono takie regulacje. Wzdłuż przekopu, od strony Krynicy, powstał deptak. Kanał można oglądać też od strony zachodniej, gdzie leżą Skowronki - tam wytyczono ulicę i chodnik, którymi wieczorem 17 września poprowadzono biorących udział w imprezie z koncertami m.in. Cleo i chóru Sound'n'Grace, organizowanej przy pomocy spółek Skarbu Państwa. Parkingi zapełnione także dzień po otwarciu. Turyści przyjeżdżają oglądać przekop Przy porcie zorganizowano też parkingi, które były wypełnione także w niedzielę, a więc dzień po głośnym otwarciu przekopu. Turyści zostawiali auta również przy pobliskich drogach i na skraju lasu. Z okna autobusu widziałem wówczas kolejnych ciekawych, jak wygląda nowy kanał. Wśród nich mogli być cykliści, ponieważ mostami nad kanałem przebiega szlak rowerowy R10, kończący się w osadzie Piaski przy granicy z Rosją. Jak dotąd w pobliżu przekopu nie ma gastronomii ani toalet. Dodatkowo przystanki autobusowe nieopodal portu funkcjonowały tylko w sobotę, na czas państwowej uroczystości oraz późniejszej imprezy. Meleksy zawożą turystów nad nowo otwarty kanał Gdy prace budowlane na mierzei jeszcze trwały, przedsiębiorcy z Krynicy Morskiej nie czekali z założonymi rękoma. Sprawnego transportu zbiorowego, nastawionego na ruch lokalny, a nie dalekobieżny, w tym mieście nie ma, więc lata temu rynek przejęli operatorzy meleksów. Kierujący elektrycznymi pojazdami podwożą chociażby z hotelu na plażę, ale organizują też wycieczki po okolicznych atrakcjach. Przekop przez mierzeję pojawił się na listach odwiedzanych miejsc jeszcze przed 17 września, dołączając do Garbu Wielbłąda, osady Piaski czy Góry Pirata. Swój pomysł, jak biznesowo wykorzystać wodną drogę, mają również właściciele jednej z krynickich cukierni. Sprzedają lody o smaku "Przekop Mierzei", ozdabiając je zabawkowymi kopareczkami i ciężarówkami. Uwaga, spoiler! Są to lody śmietankowe, do których dosypano małe kawałki czekolady w kolorowej "skórce". W hotelach mniej pozytywnych myśli. Niektóre zawieszą działalność Na swój kawałek tortu, nawet najmniejszy, po cichu liczą właściciele hoteli, chociaż w tej branży optymizmu brakuje. Co najmniej kilka takich miejsc w Krynicy, działających dotychczas przez cały rok, tej zimy może zawiesić działalność. Jak wyliczyli ci przedsiębiorcy, rachunki za ogrzewanie i inne media będą zbyt wysokie. Ich zdaniem otwarcie przekopu i ewentualny napływ "gapiów" sytuacji nie poprawią. - Na pewno funkcjonować będą sanatoria, reszta hoteli może się zamknąć. Dotychczas zimą byliśmy otwarci "na przetrwanie", w tym roku to raczej niemożliwe - powiedział właściciel jednego z obiektów, chcący zachować anonimowość. A co słychać w porcie w centrum Krynicy Morskiej? Na razie nie ma tam banerów zachęcających do turystycznych, ogólnodostępnych rejsów przez przekop. Łodzie, których załogi wypatrują przyjezdnych, pływają tylko po Zalewie Wiślanym, wykonując pętle albo kierując się do miast zlokalizowanych na drugim brzegu - i w tym roku najpewniej to się nie zmieni.