Dramat rozegrał się w miniony wtorek w Hajnówce (woj. podlaskie). Niemowlę było pod opieką matki, która - jak twierdzi - zostawiła syna na wersalce i wyszła na chwilę porozmawiać przed budynek z konkubentem. Wówczas dziecko przemieściło się i wpadło główką w szczelinę między wersalką a ścianą. Kiedy kobieta wróciła do domu, zauważyła, że jej 6-miesięczny syn nie oddycha i leży na podłodze. Natychmiast wezwała pogotowie, ale pomimo reanimacji dziecka nie udało się uratować. Matka zakrywała szczelinę poduszką - Z relacji matki wynikało, że zawsze kładła w tę szczelinę poduszkę. W dniu zdarzenia także, ale tym razem nie położyła jej jak zwykle poziomo, tylko postawiła pionowo. W efekcie część tej szczeliny nie została zakryta i dziecko wpadło w otwór przy poduszce - powiedział w rozmowie z "Gazetą Współczesną" Jan Andrejczuk, Prokurator Rejonowy w Hajnówce. Mundurowi po zmierzeniu szczeliny ustalili, że miała ona 22 cm szerokości, 78 cm długości i 42 cm głębokości. Prokuratura przekazała, że dziecko nie miało żadnych niepokojących śladów na ciele i było zdrowe. Na piątek zaplanowano sekcję zwłok, która ma wyjaśnić przyczynę śmierci niemowlęcia.