Ze zbyt grubą taflą lodu można się rozprawić tylko przy pomocy materiałów wybuchowych. Okazało się, że sytuacja jest poważniejsza niż pierwotnie sądzono. Na rzece utworzyło się pięć kilkuset metrowych zatorów odległych od siebie o kilka kilometrów. Operację trzeba było precyzyjnie zaplanować. Likwidację zatorów saperzy zaczęli od dolnego biegu Nysy. Niestety pierwsze detonacje nie przyniosły skutków. Wybuchy nie skruszyły grubej lodowej powłoki. Wojskowi założyć muszą kolejne ładunki. Żołnierzom z Kłodzka spieszą na pomoc saperzy z Brzegu. Mają dostarczyć jeszcze dwie tony materiałów wybuchowych. To powinno wystarczyć na pokonanie lodu.