Sprawę opisuje "Gazeta Krakowska". Jak czytamy, w gminach na Podhalu trwa fala korekt w deklaracjach emisyjności budynków. Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków to baza, do której do końca czerwca Polacy wpisywali w jaki sposób ogrzewają swoje domy. Po zebraniu deklaracji nastąpiła jednak znacząca zmiana. Rząd ogłosił, że każde gospodarstwo domowe, które ogrzewa swój budynek mieszkalny węglem dostanie 3000 zł. Wsparcie to cieszy się sporym zainteresowaniem, a co ciekawe, wywołuje również inne zjawisko - masowe zmiany deklaracji. Dodatek węglowy. Podhale: Przypominają sobie, że jednak mają piec na węgiel - Duża część mieszkańców najpierw deklarowała inne źródło ogrzewania niż węglowe, teraz robi korekty, że jednak ogrzewają węglem - mówi "Gazecie Krakowskiej" Roman Krupa, wójt gminy Kościelisko. Podobne zjawisko ma miejsce także w gminie Poronin - czytamy. W urzędzie miasta w Nowym Targu coraz więcej osób zgłasza się z kolei, by dostać wydruk potwierdzający, że ogrzewają dom węglem. Jeden z urzędników tłumaczy gazecie, że to zapewne wstęp do starania się o wsparcie finansowe z tego tytułu. Wymienili "kopciuchy", teraz mają żal do rządu Opisywana przez gazetę fala korekt to zjawisko, którego mogliśmy się spodziewać. Przed tygodniem opisywaliśmy w Interii, że osoby, które wymieniły "kopciuchy" są niepocieszone, że rząd udziela wsparcia tym, którzy wciąż korzystają z węgla, a im nie pomagają w trwającym kryzysie. Z pomocy wykluczono między innymi osoby, które zainwestowały w czyste źródła ciepła, wymieniły stare piece i teraz do ogrzewania używają pelletu drzewnego. Jak wówczas wskazywali rozmówcy Interii, część z nich rozważa powrót do "kopciuchów".