Szukało go blisko 50 policjantów. Okazało się, że żartował

Oprac.: Karina Jaworska
Blisko 50 policjantów szukało 37-latka, który zadzwonił na komendę z informacją, że "planuje coś sobie zrobić". Traktując sprawę priorytetowo funkcjonariusze wyruszyli na poszukiwania. Jednak, gdy znaleźli mężczyznę okazało się, że ten jest cały i zdrowy. Policjantom tłumaczył się, że jego zgłoszenie było tylko żartem. Akcja mundurowych nie zakończyła się jednak fiaskiem. Okazało się, że mężczyzna był poszukiwany. Trafił do więzienia.

KPP w Garwolinie poinformowała, że jej dyspozytor otrzymał telefon od mężczyzny, który powiedział, że zrobi sobie krzywdę i nikt nie zdąży po niego przyjechać i go uratować. Po przekazaniu tej informacji rozłączył się, nie podając swoich danych.
W Komendzie Powiatowej Policji w Garwolinie ogłoszono alarm. Ponieważ mężczyzna dzwonił z telefonu na kartę nie można było go namierzyć. W związku z tym blisko 50 policjantów wyruszyło na poszukiwania mężczyzny.
Garwolin. Wielka akcja policji. Poszukiwany tylko zażartował
"W tym samym czasie prowadzono szereg czynności i ustaleń, by nie dopuścić do tragedii. W działania zaangażowali się również strażacy. W wyniku intensywnych działań po niedługim czasie policjanci znali już tożsamość mężczyzny i jego przybliżoną lokalizację" - powiadomiła podkom. Małgorzata Pychner.
Po kilku godzinach mundurowi odnaleźli poszukiwanego całego i zdrowego. Przebywał raptem kilka kilometrów od swojego domu. 37-latek na widok policjantów oznajmił, że tak naprawdę nic mu się nie działo. "Zwyczajnie wprowadził w błąd służby ratunkowe i nie widział w tym nic złego" - skomentowała Pychner.
W trakcie akcji okazało się, że mieszkaniec powiatu garwolińskiego jest poszukiwany. Sąd wydał wobec niego nakaz doprowadzenia do zakładu karnego w celu odbycia kary pozbawienia wolności za przestępstwo z art. 207 kk.
37-latek został już doprowadzony do zakładu karnego, gdzie spędzi najbliższe miesiące.
37-latek w podwójnych kłopotach. Policja zgłosi sprawę do sądu
To jednak dopiero początek kłopotów 37-latka. Policja zapowiedziała, że skieruje sprawę do sądu, aby obciążyć mężczyznę kosztami za wywołanie niepotrzebnej czynności służb.
"Policjanci przypominają, że każde zgłoszenie dotyczące zagrożenia życia i zdrowia ludzkiego jest traktowane przez służby priorytetowo. Wprowadzanie w błąd funkcjonariuszy jest skrajne nieodpowiedzialne. Istnieje ryzyko, że osoba, która w tym czasie faktycznie potrzebuje pilnej pomocy, może jej nie uzyskać, ponieważ służby ratunkowe będą traciły czas na dojazd i wyjaśnianie zgłoszenia" - przestrzegła policja.
Zobacz również:
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!