- Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do awarii. Polegała ona najprawdopodobniej na spięciu instalacji elektrycznej - podał w rozmowie z Interią podkomisarz Jacek Wiśniewski z wydziału komunikacji społecznej KSP. Dodał, że w zdarzeniu nie uczestniczyły inne pojazdy. Przyczyna pożaru będzie przedmiotem ustaleń. Pożar autokaru na S8. W środku były dzieci Jak podał podkomisarz, w autokarze pojawiło się sporo dymu, dlatego kierowca zdecydował się zjechać na pobocze i wezwać służby. Na miejscu pojawiły się trzy jednostki straży pożarnej i zespół ratownictwa medycznego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nikomu nic się nie stało. - Dwie osoby uskarżały się na kaszel, jednak nie wiadomo, czy miało to bezpośredni związek z zadymieniem - dodał podkomisarz. Interii przekazano również, że na miejscu jeszcze przez jakiś czas będą utrudnienia dla kierowców, zwłaszcza tych, którzy podróżują w stronę Marek, gdzie początkowo dwa pasy jezdni były zablokowane. - Teraz to podąża w kierunku zajęcia jednego pasa, aby maksymalnie udrożnić te dwie "nitki", które idą w stronę Warszawy i dalej w kierunku Marek i na Białystok - poinformował Jacek Wiśniewski. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!