- Wszystko rozpoczęło się po godz. 10. Policjanci zaobserwowali mężczyznę, który wbiega na Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej - powiedział Sylwester Marczak z komendy stołecznej policji. Funkcjonariusze podeszli do niego i wtedy "pojawił się komunikat, że jest realne zagrożenie dla osób znajdujących się na placu". Ewakuowane zostało najbliższe otoczenie monumentu. - Wszystkie siły praktycznie, które były w dyspozycji zostały wysłane w to miejsce. Mówimy o licznych trasach alarmowych, o setkach policjantów, a także wsparciu Biura Operacji Antyterrorystycznej - mówił. Pomnik Smoleński. "Celem było zapewnienie bezpieczeństwa" Głównym celem służb było zapewnienie bezpieczeństwa osób, które znajdowały się na placu J. Piłsudskiego i obszarze przyległym. W kolejnym kroku funkcjonariusze zabezpieczyli ulice prowadzące do placu i przygotowali teren dla działań negocjatorów i kontrterrorystów. - W momencie, kiedy byliśmy już gotowi pojawił się Tur - pojazd specjalistyczny, który dawał gwarancje bezpieczeństwa policjantom, negocjatorom - mówił Marczak i dodał, że służby na miejscu korzystały ze specjalistycznego sprzętu w tym "robota i roentgena". Negocjacje zakończyły się przed godz. 14. - Mężczyzna został zatrzymany i zostaną z nim wykonywane czynności dochodzeniowo-śledcze przez wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw - powiedział rzecznik warszawskiej policji. Pomnik Smoleński. Koniec działań służb Do godziny 16 trwały działania mające wyjaśnić, co znajdowało się w plecaku przyniesionym przez mężczyznę. Policja nie zdradziła narodowości zatrzymanego, nie jest jeszcze znany też motyw jego działania. Na Placu Piłsudskiego pracowali m.in. policyjni pirotechnicy. Po zakończeniu działań służby przywróciły ruch samochodowy w tym miejscu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!