W piątek o 18:00 rozpoczął się marsz: "Miała na imię Liza". Zebrani przeszli ulicami, by oddać hołd zmarłej niedawno 25-letniej Lizie. - Mam nadzieję, że ta tragedia, jeśli na coś się przyda, to na to, żeby nie tylko były zmiany w legislacji, ale żebyśmy atakowali ten temat zewsząd - w szkołach, liceach, mediach, żeby to robili influencerzy, media, żebyśmy o tym słyszeli, wiedzieli jak reagować - powiedziała Karolina Sulej z fundacji Kraina, która współorganizowała marsz. Wydarzenie zorganizowały także białoruskie feministki, Fundacja Martynka, Feminoteka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, SEMA Ukraine, Rezistanta Ukraine. Śmierć 25-letniej Lizy. Marsz w Warszawie Cichy marsz rozpoczął się na ulicy Żurawiej 47. Na nagraniach udostępnionych w mediach widać, że tłum składał kwiaty i zapalał świeczki pod tamtejszą bramą. W marszu uczestniczył Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce. Dyplomata zaznaczył, że milczenie to nie tylko wyraz tradycji, ale także rzecz, która jednoczy zebranych w bólu, po śmierci bardzo młodej osoby. Ambasador wskazał, że w marszu nie chodzi o politykę, narodowość, wygląd czy wiek. - To jest nasz gest, jako ludzi, żeby zaapelować, że nie powinniśmy być obojętni, nie powinniśmy przejść obok - apelował w rozmowie z Polsat News. Warszawa. Zmarła 25-letnia Liza Liza została wykorzystana przez 23-latniego Polaka w centrum Warszawy przy bramie na ulicy Żurawiej 47. Kamery monitoringu uchwyciły, jak mężczyzna zmusił Białorusinkę by z nim poszła. Zarejestrowano, że ulicą przechodziły wówczas inne osoby, nikt jednak nie zareagował. 25-latkę odnalazł dozorca, który zawiadomił służby. Młoda kobieta w ciężkim stanie trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie zmarła. Jej sprawcę zatrzymano, a ten przyznał się do winy. Mieszkaniec stolicy Dorian S. usłyszał zarzuty związane z usiłowaniem zabójstwa, teraz prawdopodobnie stanie przed sądem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!