W niedzielny wieczór, 3 lipca, Iqbal Farhad i jego pracownik Jahid Uddin przewozili rzeczy do nowo wynajętego mieszkania w Krakowie. Poruszali się samochodem osobowym, zrobili kilka kursów między ulicami Chmieleniec i Torfową (samochodem taka podróż trwa około pięciu minut, bo ulice oddalone są od siebie zaledwie o 1,5 km). - Przypadkowo zadzwoniliśmy do złego mieszkania, pod jakiś inny adres - mówi Interii Iqbal Farhad. Jak później udało mu się dowiedzieć, to właśnie ten błąd zapoczątkował całą lawinę późniejszych pomyłek. Wystraszony sąsiad miał zaalarmować policję, twierdząc, że "jacyś brązowi mężczyźni sprawdzają, które mieszkania są otwarte i okradają je" - wynika z opowieści Iqbala. Funkcjonariusze mieli zjawić się na miejscu rzekomego przestępstwa i zacząć śledzić samochód, którym poruszali się obcokrajowcy. - W międzyczasie zdążyliśmy jeszcze pojechać do naszego lokalu i zjeść - dodaje Iqbal, który od kilku lat prowadzi w Krakowie sieć kebabów. Brutalna interwencja policji. Gaz i rozbita szyba Kiedy mężczyźni robili ostatnią rundę z rzeczami, zjawiła się policja. - Rzucili na ziemię mojego kolegę. Walili w drzwi mojego samochodu i krzyczeli, że mam wysiadać. Po około 20 sekundach wybili szybę i mnie wyciągnęli - opowiada Iqbal. Mężczyzn zakuto też w kajdanki i potraktowano gazem. Iqbal przekazał nam nagranie z zajścia, które nakręcił jego znajomy znajdujący się w tym czasie w mieszkaniu. - O nic nas nie pytali, myślałem, że to jakaś pomyłka, bo było ciemno, około godz. 23. Posadzili mnie w radiowozie i zaczęli sprawdzać mój samochód - mówi i dodaje, że kilkukrotnie powtarzał funkcjonariuszom, że jest cukrzykiem i musi przyjąć leki. Ci jednak mieli odpowiadać, że w komisariacie jest lekarz, który zbada go i podejmie decyzję. Do siedziby policji dotarli około drugiej w nocy. Kiedy Iqbal Farhad i Jahid Uddin przebywali w komendzie, policja sprawdziła samochód i mieszkanie. Nic podejrzanego w nich jednak nie znaleźli. - Wrócili i powiedzieli, że to była pomyłka i możemy iść. Nie wiem, dlaczego to się stało - mówi Iqbal. Zarówno on, jak i jego pracownik, wciąż są w szoku. Policja: Sytuacja była dynamiczna O wyjaśnienia poprosiliśmy Komendę Miejską Policji w Krakowie, która przedstawia swoją wersję wydarzeń. W niedzielę, 3 lipca, ok godz. 16 na policję wpłynęło zgłoszenie od mieszkańca osiedla Ruczaj o tym, że do jego mieszkania właśnie próbowało się włamać dwóch mężczyzn, jednak jego obecność ich spłoszyła. Właściciel powiadomił policję i przekazał rysopisy mężczyzn oraz markę i numer rejestracyjny samochodu, którym odjechali. "Natomiast po godzinie 22 wpłynęło zgłoszenie o dwóch podejrzanych osobach, które kilka ulic dalej chodzą z pakunkami po klatce schodowej jednego z bloków. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce pod blokiem, ujawnili pojazd opisywany w pierwszym zgłoszeniu. Po chwili przy pojeździe pojawili się też mężczyźni opisani w obydwu zgłoszeniach" - wyjaśnia policja. Następnie do mężczyzn mieli podejść nieumundurowani funkcjonariusze i krzyknąć "stój, policja". "Mężczyźni nie zastosowali się do wydanego polecenia. Sytuacja stała się dynamiczna, ponieważ jeden z nich podjął próbę ucieczki, a po ujęciu zachowywał się agresywnie. W związku z tym, że pomimo kilkukrotnego wezwania do zachowania zgodnego z prawem zarówno w języku polskim jak i angielskim, nie reagował i próbował uciec, funkcjonariusze użyli wobec niego środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, ręcznego miotacza gazu oraz pałki teleskopowej" - czytamy w oświadczeniu Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Wybili szybę i skuli ich kajdankami Według relacji mundurowych drugi z mężczyzn miał wsiąść do samochodu i próbować odjechać. W tym czasie pojawił się kolejny patrol policjantów. Funkcjonariusze wybili szybę w pojeździe i zatrzymali drugiego z mężczyzn. Skuto ich też kajdankami, a na miejscu miał pojawić się właściciel mieszkania, do którego rzekomo mężczyźni chcieli się włamać. Mężczyźni zostali wylegitymowani. Zatrzymani - według policji - nie potrafili logicznie wytłumaczyć, co robili w tym miejscu. Zostali przewiezieni do komisariatu, a następnie po wstępnych czynnościach do policyjnego aresztu. W tym czasie policjanci przeszukali samochód i mieszkanie mężczyzn. Okazało się, że nie ma w nich nic skradzionego. Przesłuchano też świadków. Mężczyźni tłumaczyli policjantom, że byli w trakcie przeprowadzki i przenosząc swoje rzeczy pomylili klatki schodowe, przez co omyłkowo próbowali wejść do mieszkania jednego z sąsiadów. Policja zbada, czy funkcjonariusze działali prawidłowo Policja przyznaje, że zebrane informacje potwierdziły wersję obcokrajowców, a mężczyźni zostali zwolnieni. Akta sprawy przesłano do prokuratury z wnioskiem o umorzenie postępowania wobec braku znamion czynu zabronionego. Mężczyźni nie wnieśli zażalenia na zasadność, legalność i prawidłowość zatrzymania. W Komendzie Miejskiej Policji w Krakowie trwają czynności mające na celu zbadanie prawidłowości przeprowadzonej przez policjantów interwencji.