Akt oskarżenia przeciwko Monice S. skierowany został do Sądu Okręgowego w Lublinie - poinformowała w piątek (13 listopada) w komunikacie rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Do zbrodni doszło w hostelu przy ul. Orlej w centrum Lublina. Monika S. przyjechała tam z synem 26 listopada ubiegłego roku. 29 listopada zabiła swoje dziecko. "Używając ręcznika, który zadzierzgnęła na szyi dziecka oraz unieruchamiając własnym ciałem klatkę piersiową spowodowała u niego liczne obrażenia między innymi w postaci wielu wybroczyn i wylewów oraz rozedmy płuc, co skutkowało zgonem chłopca na skutek uduszenia" - podała Kępka. Oskarżona kobieta działała w zamiarze pozbawienia życia dziecka w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Monika S. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Składała wyjaśnienia opisując przebieg zdarzeń, które doprowadziły ją do dokonania zabójstwa. Prokuratura nie ujawniła jej zeznań. Matce grozi dożywocie W śledztwie była badana przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa, którzy uznali, że nie miała ani zniesionej ani ograniczonej poczytalności w chwili dokonania przestępstwa. Biegli orzekli, że Monika S. może brać udział w postępowaniu przed sądem - poinformowała Kępka. Oskarżona kobieta przebywa w areszcie. Grozi jej kara pozbawienia wolności do dożywocia włącznie. Przeciwko Monice S. przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód toczy się już proces sądowy, w którym jest ona oskarżona o przywłaszczenie ponad 200 tys. zł z kasy Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta, gdzie była prezeską. Ponad 180 tys. zł miała sama zabrać z kasy, zaś wraz z dwiema pracownicami miała fałszować dokumenty dotyczące wypłacania zapomóg i w ten sposób przywłaszczyć wraz nimi kolejne 24 tys. zł. W tym samym procesie jest ona również oskarżona o wyłudzenie z banków, wraz z trzema innymi osobami, kredytów o łącznej wysokości blisko 400 tys. zł. Monika S. miała wystawiać swoim wspólnikom nierzetelne zaświadczenia o rzekomym zatrudnieniu ich i zarobkach w Bractwie Św. Alberta. Na tej podstawie brali oni kredyty w bankach; pieniędzmi dzielili się.