Schronisko dla psów "Zwierzaki do wzięcia" opublikowało w swoich mediach społecznościowych nagranie z monitoringu, na którym widać, jak mężczyzna przerzuca psa przez dwumetrowe ogrodzenie. Na zamieszczonym filmie można zauważyć, że zwierzę jest zdezorientowane i stoi bez ruchu pod ścianą. Schronisko przytoczyło również historię adopcji psa oraz tego, dlaczego musiał ponownie wrócić do schroniska. We wpisie podkreślono, że taka sytuacja miała miejsce miejsce w ich placówce po raz pierwszy. Pepa - tak wabi się mały, czarny piesek - została adoptowana 26 października ubiegłego roku, kiedy miała około pięciu miesięcy. Wydawało się, że zwierzę trafiło w dobre ręce, bo jak zaznacza schronisko, "trafiła do domu, na kanapę, wręcz do łóżka". Taki dobrostan trwał jednak tylko przez jakiś czas. Lubelskie: Adoptował psa w październiku. Teraz go oddał W środę przed godz. 14 pracownicy schroniska "Zwierzaki do wzięcia" otrzymali telefon. Mężczyzna nie przedstawiając się poinformował, że przywiózł psa "bo zaczął łapać kury". W tym czasie w schronisku nikogo nie było, a właściciel zwierzęcia czekał przed bramą. Autor wpisu tłumaczy, że ta sytuacja go zszokowała, ponieważ problem, jaki przedstawił mężczyzna, można rozwiązać np. rozdzieleniem przestrzeni dla zwierząt tak, aby się nie atakowały. Jak podano, mężczyzna w trakcie rozmowy stwierdził, że "pies mu się znudził". "Doszło do nieprzyjemniej wymiany zdań, straszenie postami na facebooku, policją. Pan oznajmił, że przerzuca psa i zostawia książeczkę" - opisuje schronisko. Po przyjeździe na miejsce pracownicy schroniska zastali wystraszoną Pepę. Przerzucił psa przez płot. Schronisko powiadomiło policję Schronisko podkreśla, że mężczyzna nie powinien już mieć żadnego zwierzęcia. Sprawę skonsultowano z policją i złożono zawiadomienie o przestępstwie. Co więcej, mężczyzna "przeprosił i zostawił list", którego treść zamieszczono w komentarzu pod wpisem. "Witam i przepraszam. Muszę oddać. Jak była w domu to okej, jak wyszła na podwórko to udusiła kilka kur" - stwierdził.