Do szpitala mężczyzna trafił w listopadzie, zaś miesiąc później z Getyngi w Niemczech przyszło potwierdzenie diagnozy lekarzy wojskowych z Lublina. To pierwszy w tym regionie śmiertelny przypadek tej choroby - poinformował dr Janusz Słodziński z lubelskiego sanepidu. - Badanie płynu rdzeniowo-mózgowego chorego przeprowadzone w instytucie w Getyndze potwierdziły, że była to choroba Creutzfeldta-Jakoba. Mężczyzna zmarł wczoraj - powiedział Słodziński. Choroba Creutzfeldta-Jakoba, czyli gąbczaste zwyrodnienie mózgu atakuje centralny układ nerwowy. Jest ludzkim odpowiednikiem "choroby szalonych krów". Nie jest znana przyczyna zachorowania zmarłego w Poniatowej mężczyzny. - To bardzo trudno stwierdzić, ponieważ okres wylęgania się tej choroby może wynosić nawet 30 lat. Mogą być różne możliwości, wcale niekoniecznie zjedzenie mięsa krowy chorej na BSE - wyjaśnił Słodziński. Dodał, że będą jeszcze prowadzone badania histopatologiczne tkanek zmarłego mężczyzny. Zmarły był mieszkańcem wsi niedaleko Lublina. W listopadzie ubiegłego roku w ciężkim stanie został przyjęty do lubelskiego szpitala wojskowego. Skarżył się na bóle głowy, kręgosłupa i nóg. Tracił kontakt z otoczeniem. Najpierw był leczony w Lublinie, potem trafił do szpitala w Poniatowej. Nigdy nie wyjeżdżał za granicę. Jego żona powiedziała lekarzom, że nie jadał potraw z surowego mięsa. Kilka lat temu dwa przypadki zgonu z powodu choroby Creutzfeldta-Jakoba odnotowano w Szpitalu Psychiatryczno-Neurologicznym w Gdańsku. W 1998 r. zmarła tam na tę chorobę kobieta, a w 2000 r. - ok. trzydziestoletni mężczyzna. Lekarze wykluczyli wówczas związek choroby z jedzeniem zakażonej wołowiny.