Tymczasem życie Nepalek niewiele różni się od życia muzułmanek. Pod grubszą warstwą pozorów i piękniejszą szatą kryje się bardzo podobna rzeczywistość. Reportaż Edyty Stępczak to przejmująca opowieść o współczesnych nepalskich kobietach, które nie chcą już żyć w tradycyjnym, patriarchalnym społeczeństwie i - stawiając na szali swoje bezpieczeństwo, zdrowie, a często nawet życie - próbują zmieniać zarówno nepalską mentalność, jak i opresyjny system. Rozdarte między tradycją, uwierającą jak sztywny gorset, a aspiracjami i dążeniami, które rozbudza w nich nowoczesny świat, walczą o podstawowe prawa człowieka. Edyta Stępczak to dziennikarka i działaczka humanitarna. W Nepalu mieszkała ponad pięć lat, dzięki czemu poznała ten kraj od zupełnie innej strony niż mają okazję widzieć go zachodni turyści czy wspinacze wysokogórscy. Nepal w jej opowieści to nie mityczna kraina himalajskich szczytów i ojczyzna dobrotliwie uśmiechniętych, gościnnych ludzi, ale kraj, w którym przemoc wobec kobiet jest silnie zakorzeniona w kulturze i religii. Wraz z Wydawnictwem Znak przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki. Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Fragment książki: "Urodzić się kobietą to w Nepalu oznaka złej karmy. Faworyzowanie syna znajduje odzwierciedlenie w ludowych porzekadłach. Dhilo paye, chhora paye oznacza: "Może być późno, byle tylko syn". Składając życzenia z okazji święta Dasain, młodym mężczyznom życzy się dostatku i powodzenia w interesach, a kobietom, żeby urodziły syna. Dziewczynka to upokorzenie, chłopiec - duma. Córka to wydatek, syn - cenny nabytek. Syn otwiera rodzicom drogę do nieba, córka nie ma takiej władzy. Pragnienie posiadania syna jest częstym powodem poligamii. - Moja babcia miała same córki, a koniecznie chciała dać mężowi syna. Namówiła go więc, żeby ożenił się także z jej siostrą, z którą miał męskiego potomka - opowiada jeden z moich rozmówców. Moja matka urodziła cztery córki. Ojciec ożenił się z inną kobietą i odszedł, twierdząc, że matka nie może dać mu syna. Po jakimś czasie mama zapadła na chorobę psychiczną. Któregoś dnia oddaliła się od domu i spadła z klifu. W wyniku wypadku stała się niepełnosprawna także fizycznie - czytam w anonimowym świadectwie, jednym z wielu zebranych przez Sharmilę Pakhrin podczas rozmów z mieszkańcami dystryktu Sindhuli. Ignorancja w połączeniu ze społecznym wizerunkiem kobiety stoją za tendencją do przypisywania jej win za wszystkie nieszczęścia, jakie dotykają jej otoczenie. Brak elementarnej wiedzy z zakresu biologii, jak we wspomnianym wyżej przypadku, często skutkuje poligamią, porzuceniem kobiety lub innymi formami przemocy wobec niej. Kobietę obarcza się odpowiedzialnością za niezdolność do poczęcia syna, podczas gdy płeć dziecka zależy wyłącznie od mężczyzny i przekazanego przez niego chromosomu płciowego (X lub Y), ale o tym przeciętny nepalski mężczyzna nie wie. W nepalskiej kulturze przyjście na świat syna przyjmuje się z entuzjazmem, jako błogosławieństwo, i hucznie świętuje. A jeśli to córka, fanfary cichną - jej narodziny przechodzą niezauważone. - Kobiety są smutne, kiedy urodzą im się córki, bo znają los kobiety, ich dharmę, życiowy obowiązek, powinność. Wiedzą, że w tej kulturze przeznaczone jest im cierpienie; że wcześniej czy później będą oddane do domu męża i że życie u jego boku może nie być dobre - słyszę od kobiety w średnim wieku w wiosce w północno-wschodnim Nepalu. 8 Sharmila Pakhrin jest współpracownikiem Institute of Human Rights Communication Nepal (IHRICON). Opisała swoje badania w jednej z publikacji tegoż instytutu. Syn zapewnia ciągłość rodu, przekazując potomstwu swoje nazwisko. Syn to inwestycja w przyszłość, jako że pozostaje w domu rodziców, żeby zająć się nimi na starość. Jest więc pożądany z wielu powodów: religijnego - dopełni rytuałów pogrzebowych, ekonomicznego - będzie wspierał finansowo rodziców, a wreszcie społecznego - jako męski potomek zapewni rodzinie prestiż. Kobieta nie może liczyć na szacunek w rodzinie, dopóki nie pocznie syna. Kobiety w naszym społeczeństwie nadal są wierne tradycyjnemu przekonaniu, że jeśli nie urodzą syna, nie zasłużą na błogosławieństwo niebios - pisze dziennikarz Krishna Adhikari, podając przykład czterdziestoośmioletniej Subhadry Dangi, która urodziła dziewiętnaście córek wierząc, że któregoś razu wyda na świat syna. Nie porzuciła nadziei i nadal próbuje - kolejny raz spodziewa się dziecka - donosi Adhikari. Geeta Pakharan urodziła jedenaście córek - relacjonuje sytuację innej kobiety - Lokalny astrolog przepowiedział jej, że kolejne dziecko będzie chłopcem, ale przepowiednia się nie sprawdziła i Geeta urodziła dwunastą córkę. "Jaki niefortunny jest nasz los" - lamentuje Geeta. "Bo zdaje się, że nie jest nam pisany syn" ."