Seria brutalnych zabójstw w powojennym Londynie. Morderca do dziś budzi grozę

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Gdy Londyn podnosił się ze zniszczeń II wojny światowej, uderzyła w niego kolejna katastrofa: na pięć grudniowych dni 1952 roku zabójczy smog opadł na miasto i trzymał je w żelaznym uścisku. Dzień zamienił się w noc, transport miejski przestał funkcjonować, a przestępcy wylegli na ulice. Dwanaście tysięcy osób zmarło z powodu trującego powietrza. W tym chaotycznym okresie pojawił się w mieście jednak kolejny morderca, który wykorzystał śmiercionośną mgłę jako pretekst do własnych zbrodni.

Londyn; Zdj. ilustracyjne
Londyn; Zdj. ilustracyjneNIKLAS HALLE'NAFP

W całym Londynie znikały kobiety - ubogie i zapomniane, których nagła nieobecność nie zwróciła specjalnie niczyjej uwagi. Wszystkie spotkały na swojej drodze tego samego cichego, niewyróżniającego się człowieka, który tamtej mrocznej zimy zapraszał je do rozpadającego się mieszkania w Notting Hill. Nigdy go już nie opuściły.

Czy w ścianach, pod podłogami i w ogródku tego domu grozy kryło się więcej ciał? Czy to trująca mgła sprawiła, że bestia oszalała?

Wielki smog londyński z 1952 roku pozostaje najtragiczniejszym w skutkach przypadkiem zanieczyszczenia powietrza w historii świata, a seryjny morderca działający w jego ukryciu odmienił losy kary śmierci w Wielkiej Brytanii na zawsze.

Kate Winkler Dawson jest doświadczoną producentką filmów dokumentalnych i dziennikarką, która współpracowała z "New York Timesem", stacjami radiowymi WCBS i ABC News Radio, kanałem telewizyjnym Fox News, agencją United Press International oraz programami telewizyjnymi PBS NewsHour i Nightline.

Wraz z Wydawnictwem "Czarna Owca" przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki "Śmierć wisi w powietrzu". Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

Wcześniej polecamy lekturę fragmentu książki.

FRAGMENT KSIĄŻKI:

"Londyn nadal dochodził do siebie, choć od zakończenia wojny minęło już siedem lat. Oczywiście istniały powody do optymizmu - zniknęły samoloty  Luftwaffe, a syreny alarmowe zamilkły; remontowano budynki  zniszczone podczas  na- lotów bombowych, które  spustoszyły znaczną  część miasta. Pomimo wojennych przeżyć Londyn zachował pewną nie- winność,  a przynajmniej tak  się wydawało.  Gospodynie nie zamykały  drzwi na klucz.  Dzieci  samodzielnie chodziły  do szkoły  i bawiły  się na dworze  bez nadzoru dorosłych, a do starszych  zwracały się w uprzejmy  sposób. Nastolatki miały być posłuszne, nie wolno  im było  również  uprawiać  seksu, ale zasad tych oczywiście nie zawsze przestrzegano.

Ciężko było jednak nie widzieć ciemniejszej strony stolicy, chociaż oczywiście przedstawiciele klasy wyższej i średniej bardzo  się starali  nie przyjmować  jej istnienia do wiadomości. W  zrujnowanych domach  na terenie  całego miasta  tło- czyli się żyjący na skraju biedy imigranci, którzy  zjechali się tu  z całego świata.  Duża  część białych  londyńczyków była zła i rozczarowana. Zatrudnieni poniżej  swoich kompetencji toczyli codzienną walkę o godne życie w dzielnicach,  któ- re zamieniały się w slumsy. Zubożałe  części miasta  politycy pozostawili same sobie, co szybko poskutkowało zalewem przemocy.  Na ulicach i w domach  dochodziło do okropnych przestępstw, jakby  żywcem  wyjętych  z powieści  Dickensa. Już wkrótce zbrodnie jednego z najbardziej odrażających seryjnych  morderców  w historii  Wielkiej  Brytanii  miały trafić na czołówki gazet z całego świata.

Mimo wszystko wśród sporej większości mieszkańców Londynu nadal  obowiązywał  etos  umiaru  i przyzwoitości, który   brytyjskie   społeczeństwo  przyjęło   w  czasie  wojny.

Należało  się przystosować i przeć  do  przodu.  Jednak  młodym ludziom  dorastającym w okresie nazistowskich nalotów trudno było zapomnieć o tej rzezi. Jej pozostałości wciąż wyzierały  ze wszystkich  stron,  a dzieci były w nich  wprost zanurzone. Większość   chłopców  miała  drewniane   pistole- ty maszynowe,  zdarzały  się nawet  prawdziwe,  choć rozbrojone - resztki wojennego oręża służące do zabawy. Sklepy Woolworths  sprzedawały  modele   myśliwców,  żołnierzyki i plastikowe  łodzie podwodne. Komiksy wypełnione były historiami  o polowaniu  na niemieckie  U-Booty, a w kinach wy- świetlano  filmy wojenne.

Żołnierze  i londyńczycy darzyli  się wzajemnym  szacunkiem  - łączyły  ich  podobne, przerażające   doświadczenia. Każda osoba powyżej trzydziestego piątego roku życia prze- trwała  dwie wojny światowe.  Jeśli nie brała  udziału  w wal- ce, to znała  kogoś - syna, brata,  ukochanego - kto walczył. Wszyscy  Brytyjczycy  zostali  dotknięci przez  wojnę  w taki lub  inny  sposób,  ale najbardziej ucierpieli  londyńczycy. To oni byli celem najgorszych niemieckich  bombardowań w czasie drugiej wojny światowej. Całe rzesze mieszkańców miasta były - zupełnie dosłownie  - straumatyzowane.

Mimo  tego powojennego chaosu  w 1952  roku brytyjskie społeczeństwo nadal darzyło  swoich przywódców wielkim szacunkiem. Król  i  królowa  byli  powszechnie podziwiani za decyzję o pozostaniu w Londynie  w czasie nalotów.  Konserwatywny  rząd - pod przywództwem sławnego premiera Winstona  Churchilla - odzyskał  niedawno władzę.  Słyną- cy ze swojej nieustępliwości Churchill  przeprowadził Wielką Brytanię  przez prawie całą drugą wojnę światową, ale tuż przed jej zakończeniem jego partia  straciła większość. Po- wróciła do władzy po wyborach w 1951  roku, które  dały to- rysom niewielką przewagę w Izbie Gmin po sześciu latach rządów  opozycji.  Najważniejsi  politycy  z opozycyjnej  Partii Pracy byli coraz starsi  i pogrążeni  w wewnętrznych sporach. Mimo to konserwatyści obiecali zachować kilka zmian wprowadzonych przez laburzystów, takich jak system Na- rodowej Służby Zdrowia, wprowadzony w 1948  roku. Zamierzano również pozostać przy nacjonalizacji kluczowych gałęzi przemysłu, takich  jak koleje i kopalnie  węgla.

Na arenie międzynarodowej Wielka Brytania  prężyła mu- skuły mimo podupadającej gospodarki.  Na północny zachód od wybrzeża Australii przeprowadzono pierwszy test bomby atomowej.  Uczyniło  to ze Zjednoczonego Królestwa  potęgę atomową,  nieznacznie ustępującą Ameryce i Związkowi Radzieckiemu.

Kiedy  prezydent Stanów  Zjednoczonych Harry  S. Truman ostrzegał Amerykanów, że tak długo jak komuniści utrzymują się przy władzy, tak długo "będą stąpać po nie- pewnym gruncie", otrzymał od Churchilla owację na stojąco. Brytyjski konserwatywny rząd przygotowywał się do zimnej wojny, ale wraz z nadejściem 1952 roku stało się jasne, że najpierw  będzie  się musiał  zmierzyć  z wieloma problemami na własnym podwórku.

Wydarzenia poprzedzające lato 1952  roku  były zwiastunem całej serii niepokojących zjawisk, które  miały zachwiać spokojem narodu. W sierpniu południe Anglii zostało zalane w wyniku gwałtownych tropikalnych burz, które wraz z deszczem sprowadziły na kraj koszmarne zniszczenia i wywołały budzące  grozę wydarzenia. Niż baryczny  sprawił, że w ciągu dwudziestu czterech  godzin  na  pokryte  wrzosowiskami  te- reny spadły bezprecedensowe dwadzieścia dwa centymetry deszczu.  Dziewięćdziesiąt milionów  ton  wody  przepłynęło z hukiem  przez niewielkie miasteczko Lynmouth niczym lawina, zabierając  ze sobą wszystko,  co stanęło  im na drodze, i niszcząc  budynki. Ciała  wielu ofiar nie zostały  odnalezione, ponieważ  fala powodziowa  zabrała  je ze sobą do morza. Zginęło  trzydzieści  pięć osób, a Lynmouth było kompletnie zrujnowane. Te wydarzenia  zszokowały  cały naród.

W ciągu zaledwie kilku tygodni doszło do kolejnej na- rodowej  tragedii.  W  czasie prestiżowego  pokazu  lotniczego w Farnborough  legendarny   pilot  John  Derry  miał  po  raz drugi pokonać  barierę dźwięku (dokonał tego już cztery lata wcześniej,  jako  pierwszy  Brytyjczyk).   Tego  wrześniowego dnia Derry wraz z obserwatorem zasiadł za sterami  myśliwca  Hawker  Siddeley  Sea  Vixen  i  zgodnie  z  planem  przekroczył prędkość dźwięku. Wywołało to powstanie  gromu dźwiękowego, który został nagrodzony gromkimi brawami przez zebranych na dole widzów. Aplauz bardzo  szybko jednak ucichł. W czasie drugiego przelotu, z prędkością  prawie pięciuset  mil na  godzinę,  dziób  samolotu  nagle  się uniósł, a maszyna  rozpadła się na kawałki,  które  chwilę później  zaczęły spadać  na przekraczający sto tysięcy ludzi  tłum.  Derry i obserwator  zginęli,  ale do prawdziwej  masakry  doszło na ziemi. W katastrofie straciło życie trzydzieści  jeden osób. Ich śmierć doprowadziła do wdrożenia  sztywnych  regulacji mających  chronić  widownię  podczas  pokazów  lotniczych. Naród  ponownie  pogrążył się w żałobie.

Miesiąc później Brytyjczycy opłakiwali ofiary kolejnej tragedii. Katastrofa kolejowa na londyńskiej stacji Harrow & Wealdstone nie schodziła z pierwszych stron gazet przez wie- le dni.  Maszynista nocnego  ekspresu  ze Szkocji nie zauważył sygnału ostrzegawczego oraz dwóch kolejnych sygnałów niebezpieczeństwa, które lokomotywa minęła, wjeżdżając do osnutego  mgłą miasta. Kiedy pociągnął za hamulec,  było już za późno.  Wjechał  w opóźniony pociąg, który znajdował  się na stacji, przesuwając  go częściowo na tor obok, wprost pod inny  nadjeżdżający skład.  Pasażerowie  usłyszeli przeraźliwy huk wyginanego i łamanego  metalu.  Ci, którym  udało się wydostać  na  zewnątrz, patrzyli  z niedowierzaniem na  ster- tę pogruchotanych wagonów. Świadkowie  twierdzili,  że czę- ści ciał nie dało się wyciągnąć z wraku. W wypadku  zginęło ponad stu pasażerów, a kolejnych trzysta czterdzieści osób zostało  rannych. Była to najtragiczniejsza w skutkach kata- strofa kolejowa w historii  Wielkiej Brytanii,  a mgła odegrała w niej swoją rolę.

Ta obrzydliwa mgła. W zimie pojawiała się prawie co- dziennie,  więc kiedy jesienne dni 1952  roku zaczęły się robić coraz  krótsze,  cały kraj przygotowywał się na jej nadejście. Londyn  w szczególności.

W stolicy kraju mgła była wszechobecna. Młodzi  londyńczycy nią żyli. Bawili się w chowanego wśród żółtawych  oparów - mgła znacząco  ułatwiała przyczajenie się w kryjówce. Dzieciaki, głównie  chłopcy,  podbierały owoce  z  chybotliwych straganów  ustawionych wzdłuż Portobello  Road. Zadymione  powietrze  działało  na ich korzyść - sklepy otaczała mgła tak gęsta, że sprzedawcy  w drogeriach  czy cukierniach ledwo widzieli czubki swoich butów, i to tylko wtedy, gdy zamykali  w miarę wcześnie. Dzieciaki  kaszlały w rękawiczki i dalej robiły swoje. Brudne powietrze  było nie do wytrzymania, jednak większość londyńczyków tolerowała  je, traktując ten stan rzeczy jak karę, którą  trzeba  ponieść za mieszkanie w jednym  z największych  i najbardziej uprzemysłowionych miast na świecie.

W  czwartek  czwartego  grudnia  1952  roku  mgła zjawia- ła się powoli, krążąc jak widmo wokół Big Bena od wpół do trzeciej.  Dym  zdławił  promienie słoneczne  już rano.  Żaden z nich nie zdołał  przemknąć się obok ciemnej zjawy wijącej się wokół budynku parlamentu. Tamtego  wieczoru  politycy nie  mieli  pojęcia,  jak  wielkie oburzenie wywoła  owa mgła w Izbie Gmin  ani jak bardzo  wpłynie  na powietrze,  którym oddychali.  Wskazówki zegara na Big Benie przesuwały  się do przodu,  dzwony co kwadrans  wygrywały kurant oparty  na oratorium Mesjasz Händla."

Okładka książkimateriały prasowe
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na