Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Życie według polityki prorodzinnej

Antykoncepcja i zapłodnienie in vitro to dla wielu urzędników i prawodawców wciąż słowa zakazane, które nie pasują do lansowanej m.in. przez nowy rząd polityki prorodzinnej.

/AFP

Spory o refundowanie środków antykoncepcyjnych, sztucznego zapłodnienia, zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej czy ograniczenie badań prenatalnych nabierają coraz częściej charakteru ideologicznego. "Służy" im też niedofinansowanie służby zdrowia, którym można tłumaczyć wyższość jednych decyzji nad innymi.

Ratowanie życia czy in vitro?

Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), na świecie ok. 20-25 proc. par ma problemy z poczęciem dziecka. Podobnie jest w Polsce. Nie wiadomo, ile do tej pory urodziło się u nas dzieci w wyniku pozaustrojowego zapłodnienia in vitro. Według szacunkowych danych polskich lekarzy i klinik przeprowadzających takie zabiegi - ok. dziesięć tysięcy.

Zapłodnienie z probówki jest krytykowane przez Kościół katolicki, który obawia się, że zarodki ludzkie, które nie zostały wykorzystane podczas pierwszego zabiegu (Zamraża się je i przechowuje na wypadek niepowodzenia za pierwszym razem. Można je użyć w ciągu 5 lat od zamrożenia. Polskie przepisy nie regulują jednak, co należy zrobić z zamrożonymi zarodkami po upływie tego okresu. - przyp. red.) są niszczone lub służą jedynie jako "materiał biologiczny" do badań.

Polska jest jednym państwem w Unii Europejskiej, w którym leczenia niepłodności nie refunduje się. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie coś mogło się w tej sprawie zmienić. Minister zdrowia Zbigniew Religa zapewnia, że nie będzie podejmował żadnych działań zmierzających do finansowania ze środków publicznych sztucznego zapłodnienia metodą in vitro. - Nie ma wystarczających pieniędzy, aby wszystkie potrzeby zdrowotne Polaków były zapewnione. - Stojąc przed wyborem, czy pieniądze mają pójść na ratowanie życia ludzkiego, czy na zapłodnienie in vitro, wybieram ludzkie życie - mówił. - Według mnie niemoralne jest wydawanie pieniędzy na inne cele, niż ratowanie życia ludzkiego - dodał.

/AFP

Pary, które starają się o dziecko poprzez in vitro przekonują, że przeciwnicy tej metody w ogóle nie rozumieją problemu. - Nie wiedzą, o czym mówią. Niepłodność to dramat, a chęć posiadania dziecka nie jest zachcianką - przyznały niedawno pacjentki Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Akademii Medycznej w Białymstoku, które spotkały się z okazji z okazji 18-lecia narodzin pierwszego w Polsce dziecka poczętego tą metodą.

Metoda in vitro wzbudziła emocje nie pierwszy raz. W listopadzie lider LPR Roman Giertych zwrócił się do premiera, by ten zajął oficjalne stanowisko dotyczące dopuszczalności metod sztucznego zapłodnienia. Apel ten był podyktowany wcześniejszą wypowiedzią kandydatki na wiceministra ds. rodziny Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Oświadczyła ona w jednym z wywiadów, że jest zwolenniczką metody in vitro, co wzbudziło sprzeciw m.in. środowisk związanych z LPR. Media donosiły, że po proteście "Naszego Dziennika" premier wstrzymał nominację Kluzik-Rostkowskiej. On sam jednak zapewniał, że nie ulegnie takim naciskom.

Uprawianie seksu to nie choroba

/AFP

Nie tylko zapłodnienie in vitro nie doczekało się refundacji. Państwo nie będzie też finansować antykoncepcji. - Środki antykoncepcyjne nie są lekami, a uprawianie seksu nie jest chorobą - mówił w listopadzie minister Religa, tłumacząc decyzję o braku refundacji antykoncepcji. - To jest sprawa zdrowych ludzi. Ludzi mających rozum, mogących postępować tak, żeby druga osoba nie zaszła w ciążę - dodał.

Autorzy rządowego sprawozdania z wykonania ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz o skutkach jej stosowania za 2004 rok przyznają, że w Polsce jest ograniczony dostęp do środków umożliwiających świadome macierzyństwo. Refundowane (w wysokości 70 proc.) są tylko trzy, nienowoczesne leki, które mają także działanie antykoncepcyjne, oraz preparat (refundowany w 50 proc.) zarejestrowany jako lek dermatologiczny, z dodatkowym działaniem antykoncepcyjnym. Obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają na wprowadzenie leków z bezpośrednim wskazaniem antykoncepcyjnym na listy leków refundowanych.

Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zaapelowała do premiera o zobowiązanie ministra zdrowia do podjęcia kroków prawnych, by środki antykoncepcyjne były refundowane. Według organizacji m.in. niedofinansowywanie antykoncepcji świadczy o tym, że w Polsce nie są respektowane prawa kobiet do kontrolowania własnej płodności.

LPR pyta Kościół o aborcję

Wszystko wskazuje na to, że nie obejdzie się bez kolejnej dyskusji na temat ustawy antyaborcyjnej. LPR będzie dążyć do jej zaostrzenia. Zamierza przygotować projekt nowelizacji, który będzie zakazywał usuwania ciąży ze względu na zagrożenie życia dziecka lub będącej efektem gwałtu.

Obowiązująca obecnie ustawa dopuszcza przerywanie ciąży w przypadku, gdy: ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, badania medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub też gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Zgodnie z zapowiedzią posłowie LPR chcą pozostawić jedynie możliwość aborcji w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki.

Klub poselski Ligi Polskich Rodzin zwrócił się nawet do prymasa Józefa Glempa o przedstawienie stanowiska Kościoła katolickiego w sprawie aborcji. Politycy LPR chcieli bowiem wiedzieć, czy proponowane przez nich zmiany są zgodne ze stanowiskiem Kościoła.

Nie będzie refundacji środków antykoncepcyjnych, zapłodnienia in vitro, ale za to będzie becikowe, może nawet podwójne, jeśli prezydent podpisze ustawę proponowaną w tej sprawie przez LPR. Tyle że becikowe nie pomoże rodzinom, które nie mogą mieć potomstwa, ani nie rozwiąże problemów dzieci przypadkowych i niechcianych.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także