Zmienna komisja
Ryszard Kalisz (SLD) zrezygnował dzisiaj z pracy w sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina. Sejm zdecydował, że Roman Giertych (LPR) nie zastąpi w komisji Bohdana Kopczyńskiego (niezrz.). Samoobrona ma jutro rano zdecydować, kogo wybierze na następcę Piotra Smolany w komisji.
O rezygnacji Kalisza media dowiedziały się dzisiaj wieczorem, od szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni. Poseł tłumaczy swoją decyzję tym, że ma bardzo dużo obowiązków sejmowych. - Przewodniczę komisji ustawodawczej, nadzwyczajnej komisji ds. zmian w regulaminie Sejmu. W ramach komisji kodyfikacyjnej - podkomisji ds. zmian w kodeksie karnym, a także Polsko-Niemieckiej Grupie Międzyparlamentarnej. Mam jeszcze inne obowiązki parlamentarne - głosi oświadczenie Kalisza.
Poseł napisał w nim też, że zaplanowana liczba przesłuchań daje podstawy do przypuszczenia, iż prawie niemożliwe będzie połączenie jego udziału w pracach komisji z innymi obowiązkami sejmowymi i poselskimi.
Szef komisji Tomasz Nałęcz na wieść o decyzji Kalisza oświadczył, że "jest osłupiały". Przyznał, że dowiedział się o niej dopiero od dziennikarzy. Wyraził nadzieję, że w sobotę komisja będzie mogła normalnie pracować. - Myślę, że w ciągu dwóch dni Sejm uzupełni wszystkie braki, jakie powstaną w komisji, i w sobotę będzie ona mogła działać zgodnie z zaplanowanym posiedzeniem - powiedział.
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek uważa, że w obliczu personalnych zmian w komisji nie ma przeszkód prawnych, aby działała ona w sposób ciągły, ale nowi członkowie będą musieli zapoznać się z dotychczasowymi ustaleniami posłów.
Dzisiaj rano w radiowej "Trójce" Andrzej Lepper przekonywał, że Kalisz powinien zrezygnować z udziału w pracach komisji, bo nie gwarantuje jej bezstronności. Lepper nazwał Kalisza "kolegą, czy wręcz przyjacielem pana prezydenta" oraz "przyjacielem pana premiera". Według szefa Samoobrony, poseł SLD wiedział o "sprawie Rywina" od lipca ubiegłego roku i nie zajął wobec niej stanowiska.
Sejm zdecydował dzisiaj, że Kopczyński pozostanie w komisji śledczej. Posłowie odrzucili wniosek LPR o jego odwołanie i powołanie do komisji Giertycha. Kopczyński wszedł do komisji z rekomendacji Ligi Polskich Rodzin. Klub ten cofnął mu jednak poparcie i wykluczył ze swoich szeregów. Za wnioskiem Ligi głosowało 39 posłów, przeciw było 117, a 91 wstrzymało się od głosu. Zgodnie z decyzją klubu SLD, większość posłów Sojuszu nie wzięła udziału w głosowaniu. Z 16 posłów SLD, którzy jednak zagłosowali, przeciw wnioskowi było 14. Zmian w komisji nie poparł nikt z Platformy; większość posłów PiS wstrzymała się od głosu. Kluby Samoobrony i PSL były podzielone w głosowaniu. UP była przeciwna zmianom. Także trzech posłów LPR opowiedziało się przeciw odwołaniu Kopczyńskiego.
Zdaniem Giertycha, Sejm odrzucając wniosek Ligi złamał dobry obyczaj parlamentarny i ustawę o komisji śledczej, która stanowi, że każdy klub ma prawo mieć swojego reprezentanta w komisji. Na zwołanej przed głosowaniem konferencji prasowej Giertych oświadczył natomiast, że jeśli do komisji nie zostanie wybrany przedstawiciel LPR, to powinna ona zawiesić swoje prace, bo "nie jest organem władnym, by podejmować jakiekolwiek decyzje".
Klub Samoobrony - wbrew zapowiedziom - nie wybrał dzisiaj swojego kandydata na następcę Smolany, który zrezygnował we wtorek z pracy w sejmowej komisji śledczej. Według Leppera, on sam, Danuta Hojarska i Genowefa Wiśniowska to kandydaci do komisji.
Arcybiskup Józef Życiński na konferencji prasowej w Lublinie powiedział, że osoby odpowiedzialne za bezczynność organów ścigania wobec afery Rywina powinny za to przeprosić. Zapytany, czy chodzi o premiera, odparł: "między innymi". Dodał, że swoje słowa adresuje też do resortu sprawiedliwości.
Tymczasem rzeczniczka spółki Agora Anna Borys-Karwacka potwierdziła, że księgi wejść i wyjść do Agory zostały rzeczywiście zniszczone, ale stało się tak zgodnie z procedurą, a księgi te nie zawierały nic ważnego z punktu widzenia śledztwa. Nałęcz określił zniszczenie tych ksiąg jako lekkomyślność albo brak rozwagi.
INTERIA.PL/PAP