Zaskakujące ostatnie słowa Rokity
Kilka chwil po tym, jak Jan Rokita ogłosił w TVN24 swoją decyzję o wycofaniu się z wyborów parlamentarnych i życia publicznego, krakowski polityk Platformy dodatkowo zaskoczył prowadzącego program i widzów.
poprosił Andrzeja Morozowskiego, dziennikarza, z którym rozmawiał, o możliwość wygłoszenia do widzów apelu niezwiązanego z bieżącą sytuacją polityczną.
- Proszę państwa, nasze myśli powinny koncentrować się na losie narodu czeczeńskiego. Ta trójka martwych dzieci, znalezionych dzisiaj w Bieszczadach, to ofiary rosyjskiego ludobójstwa. Pamiętajmy o tym - podkreślił Rokita. - To są ostatnie słowa, które wypowiadam jako polityk - zakończył.
Rokita odniósł się tym samym do odnalezienia wczoraj w wysokich Bieszczadach przez Oddział Straży Granicznej trzech martwych dziewczynek. Kilka godzin wcześniej funkcjonariusze zatrzymali ich matkę - skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej, z dwuletnim dzieckiem na ręku. Kobieta sama powiedziała o śmierci swych dzieci.
- Popadł pan w patos - podsumował apel Rokity zaskoczony Morozowski. - Myślę, że powinniśmy skończyć tę rozmowę - odpowiedział Rokita, wstał i podał rękę dziennikarzowi.
To było zaskakujące zakończenie. Obu panom spadły mikrofony, a Rokita po prostu wyszedł ze studia.