"Zamiast przeprosić, pajacuje". Sądny dzień dla Serafina
Dzisiaj losem Władysława Serafina zajmie się sąd koleżeński. Jak podkreślają w rozmowie z "Rzeczpospolitą" działacze Stronnictwa, prezes kółek rolniczych, zamieszany w aferę taśmową, a ostatnio immunitetową, "ma również na sumieniu inne przewinienia, które nie przysparzają chwały PSL-owi".

"Zamiast przeprosić, to jeszcze mędrkuje, pajacuje" - ocenia rzecznik dyscypliny partyjnej Franciszek Stefaniuk.
Serafin ma stanąć przed sądem koleżeńskim w związku z tym, że zasłaniał się europejskim immunitetem, gdy na początku tego roku przekroczył dozwoloną prędkość, a samochód prowadził bez ważnego prawa jazdy. W rozmowie z "Rz" podkreśla, że "policjanci z drogówki po prostu nie znają prawa".
Grzechy Serafina
W związku z tym wykroczeniem sąd pierwszej instancji ukarał polityka grzywną w wysokości 4 400 zł, a nad losem Serafina debatował również wojewódzki sąd partyjny, który jednak sprawę umorzył.
Oburzony tą decyzją Stefaniuk skierował sprawę do krajowego sądu partyjnego. Dzisiaj Serafin może zostać wyrzucony z partii, choć - jak sam podkreśla - powodu do usunięcia go z PSL nie widzi, tym bardziej, że "ma siódmą pozycję a partii".
Prezesa kółek rolniczych obciąża również afera taśmowa oraz nieprawidłowości w rozliczaniu dotacji.
Kontrola resortu rolnictwa potwierdziła nieprawidłowości w wykorzystaniu ubiegłorocznej dotacji przez Związek Kółek Rolniczych.
"Ogon merda psem"
Część polityków PSL uważa, że Janusz Piechociński nie radzi sobie ze sprawą Serafina.
Piotr Zgorzelski, szef Głównej Komisji Rewizyjnej PSL, napisał w liście do szefa partii, że "sprawa Serafina" szkodzi ludowcom. "Niezrozumiałe jest dla mnie, jak i wielotysięcznej rzeszy ludowców, że władze PSL nie mogą sobie poradzić z tak ewidentnym przypadkiem. Nasuwa się pytanie, jak długo jeszcze ogon będzie merdał psem?".
EKM