Wojna o DNA króla. Belgijska monarchia pogrążona w kryzysie
Starzejący się król Belgii - Albert II - planował w tym roku abdykować. Wiele wskazuje na to, że monarcha zmieni plany i nie zrezygnuje z korony, bo jako zwykły obywatel byłby odpowiedzialny przed prawem. O wojnie o DNA króla, córce z nieprawego łoża i złej passie belgijskiej monarchii pisze dziś "Rzeczpospolita".
Instytucja monarchii zdobyła w Belgii duży autorytet moralny i - jak podkreśla profesor Universite Libre de Bruxelles Andre Sapir, jest "jednym z ostatnich czynników zapewniających jedność kraju".
DNA króla
Tymczasem monarcha, 79-letni Albert II, boryka się z poważnymi problemami. Dziś jego sprawą ma się zająć sąd.
45-letnia Delphine Boel, która uważa się za córkę monarchy, chce, żeby król oraz jego dzieci zostali zmuszeni do udostępnienia DNA.
To pozwoliłoby ostatecznie potwierdzić lub zdementować niewygodne doniesienia na temat życia prywatnego władcy.
W 1999 roku Mario Danneels ujawnił w swojej książce fakty, które w bardzo negatywny sposób wpłynęły na wizerunek belgijskiego monarchy.
Król przyznał się do romansu w latach 60., ale nie uznał ojcostwa Boel - córki baronessy Sybille de Selys Longchamps.
Znana artystka, obecnie żona jednego z najbogatszych ludzi w Belgii, jest - jak sama twierdzi - w trudnej sytuacji finansowej. Gdyby doszło do uznania ojcostwa, miałaby prawo do jednej piątej majątku ojca.
Niewygodna abdykacja
W tej sytuacji starzejący się król, który według doniesień "Le Soir" planował abdykować w lipcu, prawdopodobnie zmieni plany. Gdyby ustąpił, zostałby potraktowany przez sąd jak zwykły obywatel.
Na razie sprawowana funkcja stawia go ponad prawem.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
EKM