Włochy: Polska kończy ze "Stalingradem Kaczyńskich"
"Stalingradem Kaczyńskich" nazywa poniedziałkowa "La Repubblica" porażkę Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. Według tej lewicowej gazety "po raz drugi po demokratycznej rewolucji roku 1989 Warszawa wraca wraz z postępowym przełomem do Europy".
Dziennik podkreśla, że "cała Unia Europejska oczekiwała z zapartym tchem" na wynik głosowania, a radość "podzielają na odległość" Bruksela, Berlin i inne europejskie stolice.
Następnie w artykule wymienia się deklaracje PO dotyczące polityki zagranicznej: zamiar podpisania europejskiej Karty Praw Podstawowych, zapowiedź odwilży z Unią Europejską, Niemcami i Rosją, wycofanie wojsk z Iraku. - To ciężki cios dla Waszyngtonu - stwierdza rzymska gazeta.
"Spadkobiercy Wałęsy miażdżą bliźniaków" - pisze w komentarzu publicysta Andrea Bonanni, który "zmianę oblicza Polski" ocenia z punktu widzenia Brukseli, gdzie jest korespondentem.
Zwraca uwagę na to, że w ciągu dwóch lat rządów bracia Kaczyńscy "podsycali otwarcie nienawiść wobec niemieckich i rosyjskich sąsiadów, kultywowali wrogość wobec Europy i jej instytucji"; "a gdyby mogli - dodaje - przywróciliby karę śmierci i zakaz aborcji także w najbardziej dramatycznych przypadkach".
Bonanni przypomina też próby "cenzurowania książek historycznych", wprowadzenia "kultury podejrzeń" przy pomocy "trybunałów pamięci", wykorzystywanie "bez skrupułów" tajnych służb, by grozić sojusznikom i politycznym przeciwnikom, opieranie się na "najbardziej reakcyjnym skrzydle kleru o antysemickich nutach".
- W obliczu tego spektaklu i przede wszystkim w reakcji na poczucie odizolowania od innych Europejczyków, Polacy zrozumieli, że nadszedł czas, by odwrócić kartę i z powrotem zaczęli korzystać ze swych demokratycznych praw - czytamy w "La Repubblica".
W opinii brukselskiego korespondenta gazety wynik wyborów świadczy o tym, że "ta Europa, politycznie słaba i podzielona" mimo to jest w stanie wpłynąć na opinię publiczną w krajach, gdzie "rządy za bardzo oddalają się od wspólnego nurtu, by żerować na populizmie".
Tak - przypomina - stało się w Austrii Joerga Haidera i Włoszech Umberto Bossiego i Silvio Berlusconiego.
- Nawet jeżeli nikt dzisiaj nie potrafi powiedzieć, czym jest Europa, wszyscy są w stanie zobaczyć, kiedy narusza się jej parametry cywilizacyjne - konkluduje Bonanni.
W zamieszczonym obok artykule zatytułowanym "Siła i bliźniaki" podkreśla się, że "między bliźniakami a walką o władzę związek jest tak stary, jak ludzkość". Autor komentarza wymienia następnie najbardziej znane pary braci, "od Romulusa i Remusa do braci Kaczyńskich". Tekst kończy zaś konkluzja: "Jeden u władzy, drugi w opozycji. Współczesny epilog historii z dawnych czasów".
INTERIA.PL/PAP