Pieniądze mielibyśmy otrzymać ale po warunkiem, że Polska będzie spełniać pewne unijne warunki. Do tego niezbędne są: sprawna administracja, dobra koordynacja między ministerstwami oraz przekazywanie na czas niezbędnych informacji do Brukseli, czyli to wszystko co w naszym kraju szwankuje. Urzędnicy unijni uważają, że po wyborach pogłębił się bałagan w polskiej administracji. Obecnie nie wiadomo nawet, kto w polskim rządzie odpowiada za koordynację i wykorzystanie unijnych dotacji. W poprzednim rządzie był to obowiązek ministra do spraw rozwoju regionalnego, obecny rząd zlikwidował to ministerstwo. Polacy spóźniają się również z przekazywaniem dokumentów. Do tej pory nie wysłano "Narodowego planu rozwoju", który jest niezbędny dla ustalenia programowania i finansowania pomocy z funduszy strukturalnych. Nie dopełniono także porozumienia w sprawie unijnych jednostek terytorialnych, czyli nie doprowadzono do tego by nasze województwa odpowiadały unijnym jednostkom statystycznym. Jeśli to nie zostanie wykonane, Polska będzie miała trudności z zakończeniem rokowań regionalnych, a pieniądze mogą nam "przejść koło nosa".