List opublikowała dziś na swojej stronie internetowej kancelaria premiera. "Podczas spotkania z panem premierem w dniu 6 listopada 2007 roku przedstawiłem moje zastrzeżenia dotyczące kandydatury Radosława Sikorskiego na stanowisko ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Zastrzeżenia te, będące wynikiem poważnych nieprawidłowości w trakcie pełnienia przez niego funkcji, zadecydowały o odwołaniu go ze stanowiska ministra obrony narodowej" - napisał w liście Lech Kaczyński. Dlatego też - podkreślił prezydent - jego "zdziwienie budzi obecna prośba o ponowne przekazanie informacji, których dysponentem" premier Tusk stał się już ponad dwa lata temu. "Chcąc jednak wyjść naprzeciw oczekiwaniom pana premiera, gotów jestem do rozmowy z panem, podczas której raz jeszcze przekażę posiadane przeze mnie informacje" - napisał prezydent. Lech Kaczyński zapewnił, że informacje te nie odbiegają od zastrzeżeń co do kandydatury Radosława Sikorskiego, o których poinformował premiera podczas ich rozmowy z 2007 roku i do których - jak napisał - "odnosił się pan premier w wystąpieniach publicznych". Szef rządu przed tygodniem zwrócił się w liście do prezydenta, by ten niezwłocznie na piśmie przekazał mu informacje, które "wykluczają czy dyskredytują" ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. We wtorek odpowiedź Lecha Kaczyńskiego została przekazana do kancelarii premiera. Prezydent napisał w swojej odpowiedzi, że list Tuska zbiegł się z ogłoszonymi przez Platformę prawyborami. "Zarówno list, jak i sugerowane w nim podanie do publicznej wiadomości treści naszej rozmowy z 2007 roku, można potraktować jako próbę włączenia autorytetu prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej do wewnątrzpartyjnej dyskusji przedwyborczej. Z oczywistych powodów, nie mogę zgodzić się na wciąganie mnie, jako prezydenta RP, do doraźnej rozgrywki wewnątrz jakiejkolwiek partii" - oświadczył prezydent. Lech Kaczyński podkreśla w liście, że odkąd powołał rząd w składzie zaproponowanym przez Tuska (czyli z Sikorskim jako szefem MSZ) "mimo wielu różnic i zastrzeżeń, co do oceny skuteczności polityki zagranicznej realizowanej przez ministra Radosława Sikorskiego", zawsze współdziałał w tym obszarze z rządem. Prezydent pisze też o aferze hazardowej, która - według niego - "podważyła zaufanie Polaków do osób sprawujących władzę". "Sytuacja, w której ministrowie czy posłowie rządzącej partii są posłusznymi wykonawcami poleceń biznesmenów musi budzić ogromne zaniepokojenie obywateli, co do stanu państwa". Lech Kaczyński pisze o "wielkich wyzwaniach cywilizacyjnych", jakie stoją przez Polską: "Mimo dobrej, na tle innych państw Unii Europejskiej, sytuacji gospodarczej, borykamy się z rosnącym deficytem finansów publicznych, znaczącym wzrostem bezrobocia, zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego. Nie rozwiązane są problemy polskiej wsi i rolnictwa. Nawarstwiających się problemów służby zdrowia z pewnością nie rozwiązałaby prywatyzacja polskich szpitali" - napisał prezydent. W jego opinii, potrzebne jest przeprowadzenie "poważnej debaty" o kluczowych wyzwaniach stojących przed Polską. "Niestety każdego dnia proponowane są Polakom medialnie chwytliwe tematy zastępcze, częstokroć przedstawiane jako istotne, lecz wątpliwe co do proponowanych rozwiązań, a przede wszystkim w obecnej sytuacji niemożliwe do zrealizowania. Tematy te skutecznie odwracają uwagę obywateli od wielu nierozwiązanych i narastających rzeczywistych bolączek naszego kraju" - ocenił Lech Kaczyński.