Tusk wściekły na swój sztab
Donald Tusk jest wściekły na sztab wyborczy Platformy Obywatelskiej - dowiedział się "Wprost". Swoim współpracownikom zapowiedział już, że po wyborach rozliczy autorów kampanii PO do Parlamentu Europejskiego.
Wpadka z pokazaniem mapy Polski bez Świnoujścia, słabe spoty telewizyjne i oddanie inicjatywy partii Jarosława Kaczyńskiego to, zdaniem Tuska, najsłabsze punkty jego sztabowców.
- Kompletnie oddaliśmy pole PiS-owi. Nie zdziwię, jeśli nasza 25-procenotwa przewaga stopnieje do poziomu jednocyfrowego. W najgorszym wariancie zakładamy nawet, że wygramy z PiS 35 do 30, co byłoby dla nas klęską. Tusk boi się, że wyniki tych wyborów rozpoczną zjazd notowań Platformy - mówi "Wprost" jeden ze współpracowników premiera.
Skąd ten pesymizm? Z ustaleń "Wprost" wynika, że Tusk jest bardzo niezadowolony z pracy sztabu. Zarzuca mu bierność, brak koordynacji i słabe przygotowanie spotów wyborczych, w których na dodatek pojawiają się wpadki takie jak ta, z pokazaniem mapy Polski bez Świnoujścia. - Tusk jest wściekły i ma rację. W sztabie partii, gdzie robota powinna furczeć, hula wiatr. Jest pusto, pracują tam dwie czy trzy osoby i to całkowicie niedecyzyjne. Efekt jest taki, że nie mamy centralnej kampanii - mówi nasz informator.
Według naszych informacji, Tusk w prywatnych rozmowach zapowiedział już, że po wyborach trzeba będzie rozliczyć sztab wyborczy i wyciągnąć wnioski, by nie powtarzać błędów w kampanii prezydenckiej.
Michał Krzymowski
INTERIA.PL/PAP