Tusk ostro o Bondaryku
Premier chce wyjaśnień od szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka. Prokuratura rozważa wszczęcie śledztwa o przeciek do "Gazety Wyborczej". A sejmowa speckomisja chce zwołać posiedzenie - informuje gazeta.
To efekty tekstu, w którym "Gazeta Wyborcza" napisała, że w warszawskiej prokuraturze odebrano wszystkie śledztwa prok. Andrzejowi Piasecznemu, gdy natknął się na podejrzaną transakcję gen. Bondaryka.
W latach 2005-07 obecny szef ABW był w sieci komórkowej Era dyrektorem ds. bezpieczeństwa. Prokurator badał m.in. okoliczności kupienia przez niego od PTC (do niedawna operatora sieci komórkowej Era) służbowego audi, gdy był już szefem ABW. Zdaniem biegłych, Bondaryk kupił auto po zaniżonej cenie, nawet o 90 tys. zł, a wycenę sfałszowano.
W listopadzie 2010 r. pomagający prokuratorowi oficer CBŚ ostrzegł go, że jeśli śledztwo dojdzie do Bondaryka, "zostanie spowolnione". Piaseczny stracił zaufanie do CBŚ, sprawę przejęło CBA.
W marcu 2011 r. jej funkcjonariusz napisał analizę, w której założył postawienie Bondarykowi zarzutów za paserstwo i posłużenie się fałszywym dokumentem. 12 maja przełożona Piasecznego odebrała mu wszystkie sprawy.
Wczoraj w Brukseli odnosząc się do publikacji "Gazety Wyborczej" Donald Tusk mówił: - Jeśli będzie coś dwuznacznego, już nie mówiąc o nieprawidłowościach, no to wyciągnę oczywiście konsekwencje. W tym czasie, kiedy ja za to odpowiadam, nie ma absolutnie świętych krów.
- Oczywiście już parę razy zdarzało się, być może także ze względu na specyfikę tej służby, że wobec ministra Bondaryka formułowano nawet publicznie przykre pomówienia czy oskarżenia i one okazywały się bez wyjątku pomówieniami - kończyły się nawet procesami sądowymi - przyznał Tusk, pytany, czy nadal ma zaufanie do szefa ABW.
Dlatego - kontynuował - "muszę zakładać, że ludzie, którzy zajmują się tak trudnymi aspektami, jak bezpieczeństwo wewnętrzne, np. szef ABW, mogą być także narażeni na pomówienia - i w tej sprawie, ponieważ sprawą zajmuje się i CBA, i prokuratura, łatwo będzie, jak sądzę, i szybko mi się to uda - oddzielić pomówienia czy takie prowokacje od tego, co może być jakąś nieprawidłowością czy dwuznacznością".
Tusk podkreślił też: "W przypadku szefa ABW ja oczekuję od niego, żeby on rozwiązywał problemy i zapobiegał zagrożeniom państwa i wolałbym, żeby on sam nie przynosił żadnych problemów". Dodał, nie ma żadnego powodu, żeby ktoś się czuł bezkarny czy bezpieczny tylko dlatego, że jest szefem jakiejś służby. - Każdy podlega sprawdzeniu czy kontroli wtedy, kiedy pojawiają się jakieś sygnały niepokojące - przekonywał premier.
Zdaniem polityków PO, z którymi rozmawiała gazeta, reakcja Tuska jest ostra. "Może premier wie coś więcej, a może Bondaryk wcześniej popadł w niełaskę" - mówi anonimowo poseł Platformy.
O tym dziś więcej w "Gazecie Wyborczej".