"Uczciwie i z pełnym zaangażowaniem wypełniam obowiązki wiceprezesa Rady Ministrów, ministra obrony narodowej, powierzone mi przez panią premier Ewę Kopacz" - mówił Siemoniak na briefingu prasowym w MON. Przypomniał, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego stwierdziła, iż nigdy nie posiadała i nie posiada jakichkolwiek materiałów wiążących obecnego ministra obrony z jakimikolwiek nieprawidłowościami czy podejrzeniami. Jak dodał, zdaje sobie sprawę, że nagrania rozmowy posła Ryszarda Kalisza z innymi osobami dokonano nielegalnie i - jak ocenił - sprawa ta powinna być przedmiotem odrębnych postępowań. "Niemniej opublikowane fragmenty godzą w moje dobre imię, a do opinii publicznej dotarły treści, wobec których nie mogę pozostać obojętny" - powiedział Siemoniak. Szef MON podkreślił, że każdy poseł, jeśli wejdzie w posiadanie informacji o przestępstwie, w tym także o korupcji, ma obowiązek powiadomienia o tym prokuratury. "Poseł Kalisz nie zrobił tego od października 2013 r. Jedynym możliwym wytłumaczeniem dla posła, prawnika, byłego ministra, jest fakt, że takich informacji po prostu nigdy nie miał. Apeluję zatem do posła Kalisza, aby honorowo wycofał się i publicznie przeprosił za swoje insynuacje pod moim adresem" - powiedział. Siemoniak poinformował też, że skierował w poniedziałek do prokuratury wniosek o podjęcie "stosownych czynności w tej sprawie". Jak powiedziała PAP rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury, Renata Mazur, jeszcze w poniedziałek śledczy mają otrzymać nośnik z nagraniem opublikowanej rozmowy. Dodała, że nowe nagranie zostanie włączone do materiałów śledztwa, zostanie sporządzony jego stenogram i będzie ono podlegało analizie, zostaną także przesłuchani świadkowie. Do doniesień tygodnika "Do Rzeczy" Siemoniak odniósł się już w niedzielę, mówiąc, że są "to kompletne wymysły, absurd jak z Mrożka". Czasopismo przytoczyło nagranie, na którym nazwisko Siemoniaka zostało wymienione w kontekście rzekomej korupcji. Co zawierają nowe nagrania? "Do Rzeczy" opublikowało treść rozmowy z udziałem b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i posła Ryszarda Kalisza. Została ona podsłuchana w restauracji "Sowa i Przyjaciele" w październiku 2013 r. Na nagraniu Kalisz relacjonuje Kwaśniewskiemu swoje spotkanie z ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Januszem Noskiem. "Nosek miał mieć dowody na korupcję, w którą mógł być zamieszany minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, a być może ktoś 'dużo wyżej' niż kierownictwa ministerstwa" - napisano na portalu "Do Rzeczy". Obecny szef SKW gen. bryg. Piotr Pytel zapewnił w przesłanym PAP komunikacie, że pozostający w służbie SKW gen. Nosek oświadcza, że nigdy nie przekazywał Kaliszowi jakichkolwiek informacji o działalności SKW. "W szczególności nie sugerował, że dysponuje dowodami w konkretnych sprawach. Gen. Nosek potwierdza, że zgodnie z procedurami przekazywał wszystkie materiały wyłącznie prokuraturze" - zaznaczył. "SKW oświadcza, że nigdy nie posiadała ani nie posiada jakichkolwiek informacji mogących wskazywać na powiązanie obecnego ministra obrony narodowej z jakimikolwiek nieprawidłowościami lub podejrzeniami" - dodał gen. Pytel. Ryszard Kalisz odmówił skomentowania - jak to ujął - "nielegalnie podsłuchanych rozmów". Afera podsłuchowa Śledztwo w sprawie podsłuchiwania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. W czerwcu postępowanie to zostało przedłużone do 17 września. W połowie czerwca prokurator generalny Andrzej Seremet informował, że z ustaleń śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej wynika, że nagranych zostało ponad 100 spotkań, w których uczestniczyło około 90 osób.