Szef CBA odmawia zeznań
Prokuratorzy z Rzeszowa chcą przesłuchać szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale ten zasłania się tajemnicą państwową. Dlatego śledczy napisali w liście do premiera prośbę by zezwolił Mariuszowi Kamińskiemu na zeznania i na ujawnienie kulis prowokacji wobec Andrzeja Leppera - informuje "Newsweek".
Donald Tusk nie przeczytał jeszcze listu śledczych z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Zapowiedział, że decyzję podejmie gdy wróci z Rzymu do Polski. - Mariusza Kamińskiego czeka ciężka rozmowa - powiedział premier. "Newsweek" ujawnił wczoraj, że zdesperowani prokuratorzy napisali do Tuska, ze szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego utrudnia im śledztwo.
Kamiński nie chce współpracować z prokuraturą, która bada legalność prowokacji w ministerstwie rolnictwa. Toczące się w Rzeszowie śledztwo dotyczy najgłośniejszej akcji w historii CBA: łapówki, która miała trafić do wicepremiera Andrzeja Leppera. Akcję przerwał przeciek, o dokonanie którego premier Jarosław Kaczyński obwiniał szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Skandal, który był następstwem akcji, doprowadził do rozpadu koalicji rządowej, upadku rządu i wcześniejszych wyborów.
Prokuratorzy chcą przesłuchać Kamińskiego jako świadka. Ale nie mogą tego zrobić, bo ten twierdzi, że blokuje go tajemnica. Dlatego śledczy w swoim liście z 20 listopad poprosili Donalda Tuska jako przełożonego Kamińskiego by zdjął z niego tajemnicą państwową.
CBA stwierdziło wczoraj, że materiały i informacje dotyczące korupcji w Ministerstwie Rolnictwa przekazała Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, a kilka tygodni temu szef CBA wyraził zgodę by dostęp do nich mieli także prokuratorzy z Rzeszowa.
Jednak przeczy temu treść listu prokuratorów do premiera, którego treść w całości publikujemy tutaj: List śledczych do premiera.
Rzeszowscy śledczy sprawdzają, czy agenci CBA, którzy przygotowywali prowokację przeciwko współpracownikom Leppera złamali prawo. Chcą sprawdzić, czy CBA miało wymagane przez prawo wiarygodne informacje o popełnianych przez zatrzymanych później działaczy przestępstwach. A tylko w takim przypadku można było zaczynać prowokację.
W drugim wątku prokuratorzy szukają odpowiedzi na pytanie, czy funkcjonariusze CBA postępowali w zgodzie z prawem, fałszując dokumentację, która miała służyć za pretekst do wręczenia łapówki. Chodzi o dokumentację nieruchomości pod Mrągowem, których odrolnienie mieli załatwić zatrzymani działacze Samoobrony. Zgodnie z przewidywaniami CBA w odrolnieniu miał pomóc Lepper, który jako minister rolnictwa naciskałby urzędników na przyśpieszenie procedury. W zamian miał dostać milion złotych łapówki. Problem prawny polega na tym, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem służby specjalne mogą fałszować jedynie dokumenty legalizacyjne, a więc paszporty lub dowody rejestracyjne samochodów. A dokumentacja działek do nich nie należy.
Żeby zebrać materiał dowodowy rzeszowscy prokuratorzy dwukrotnie zwracali się ze szczegółowymi pytaniami do szefa CBA i za każdym razem dostawali wymijające i lub odmowne odpowiedzi.
INTERIA.PL/Newsweek