"To kolejny przejaw braku normalności" - ocenia Stasiak. "Nie możemy przecież udawać, że nie było 17 września. Miałem nadzieję, że wersja o wyzwalaniu zachodniej Białorusi i Ukrainy przeszła do historii. (...) Przecież był Katyń, Charków, Miednoje. Były deportacje i wysyłanie do łagrów setek tysięcy Polaków. Tego nie da się wymazać z historii" - mówi szef Kancelarii Prezydenta. Wczorajszy "Dziennik" napisał, że Władimir Putin wstrzymuje się z decyzją ostatecznego potwierdzenia przyjazdu do Polski, chce bowiem mieć pewność, że podczas uroczystości na Westerplatte, w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, nikt nie będzie w żaden sposób wskazywał na współodpowiedzialność ZSRR za wybuch wojny. "Premier Putin prawdopodobnie przyjedzie, ale teraz nie można tego potwierdzić na sto procent" - powiedział gazecie charge d`affaires rosyjskiej ambasady w Warszawie, Dymitrij Polianskij. I dodał: "Wciąż wszystkie opcje są możliwe; że nie przyjedzie, że przyjedzie tylko na uroczystości rocznicowe oraz, że zostanie na drugi dzień w ramach bilateralnej wizyty w Polsce". Ze źródeł dyplomatycznych "Dziennik" dowiedział się, że rosyjski premier na wszelki wypadek od wielu dni starannie przygotowuje się do wizyty w Polsce. Prowadzi konsultacje z rosyjskimi historykami, aby w razie czego móc ustosunkować się do zarzutów o zawarciu przez Stalina tajnego porozumienia z III Rzeszą na kilka dni przed uderzeniem Hitlera na Polskę, a później udziału Związku Radzieckiego w rozbiorze naszego kraju.