Sponsor bez barier
Jolanta Kwaśniewska potwierdziła, że spółka Skarbu Państwa PKN Orlen wpłaciła 350 tys. zł na konto jej fundacji "Porozumienie bez barier". Zaznaczyła jednak, że nie ma nic do zarzucenia działaniu fundacji.
- PKN Orlen był jednym z tzw. złotych sponsorów fundacji "Porozumienie bez barier" - poinformowała żona prezydenta podczas konferencji prasowej. Według niej, firma przekazała fundacji w dwóch ratach 350 tys. zł. Pieniądze te przeznaczone zostały na budowę kliniki onkologicznej w Gdańsku.
Dziennikarze pytali, czy fundacja, którą kieruje Kwaśniewska, opublikuje listę sponsorów i sumę środków, jakie przekazali "Porozumieniu bez barier". - Zapewne tak - odparła, przypominając, że jej fundacja uzyskała status instytucji pożytku publicznego i zgodnie z ustawą, jest zobligowana do publikowania takich list.
Konferencja została zwołana, bo jest już gotowy wniosek o przekazanie do sejmowej komisji śledczej powołanej do zbadania sprawy afery w PKN Orlen dokumentów fundacji.
Żona prezydenta deklaruje, że przekaże wszelkie dokumenty dotyczące jej fundacji, o które poprosi komisja śledcza. Jak Kwaśniewska komentowała łączenie jej działalności charytatywnej z aferą PKN Orlen, o tym w relacji reportera RMF Przemysława Marca:
Uwagę komisji przyciąga przede wszystkim osoba Andrzeja Kratiuka, szefa rady nadzorczej fundacji Jolanty Kwaśniewskiej, do niedawna zasiadającego także w radzie nadzorczej PKN Orlen. Kim jest Kratiuk? O tym w relacji reporterki RMF Agnieszki Burzyńskiej:
- Ale nie tylko o personalia chodzi - wyjaśnia Zbigniew Wassermann. Ważne są także pieniądze, które na fundację idą: - Od kogo te środki są, jakie funkcje te osoby pełnią, w jakich instytucjach, w związku z jakim wydarzeniem czasowym te środki są przekazywane.
Sumy przekazywane na konto Fundacji "Porozumienie bez barier" trzymane były w tajemnicy. Wiadomo jedynie, że wśród sponsorów znalazły się największe firmy w Polsce, m.in. Kulczyk Holding czy Warta. Jolanta Kwaśniewska zwołała dzisiaj konferencję prasową, podczas której ujawniła darczyńców fundacji i wysokość ich wpłat. Nie skomentowała jednak, dlaczego jej działalność owiana jest taką tajemnicą. Nie wspomniała też o 100 tys. dolarów, jakie fundacja otrzymała od Andrzeja Gołoty, który zaraz po tym dostał od prezydenta tzw. list żelazny.
Kiedy pani prezydentowa rozpoczynała działalność charytatywną, jeszcze przed startem fundacji wystosowała list do wszystkich wojewodów z SLD z prośbą o spis firm w regionie - potencjalnych darczyńców. Przedstawiciele innych organizacji pozarządowych uznali to wówczas za oburzające.
INTERIA.PL/RMF/PAP