To śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku. Jak poinformował zastępca szefa tej prokuratury Paweł Sawoń, w toku dotychczasowych czynności ujawniono dwie kserokopie umów, których sygnatariuszem był - z jednej strony - Marian Banaś, a z drugiej inna osoba. "Kopie są w zasadzie jednobrzmiące, natomiast różnią się kwotą miesięcznego czynszu dzierżawnego" - powiedział prok. Sawoń. Wyjaśnił, że na jednej z tych kserokopii kwota to osiem tys. zł, zaś na drugiej - cztery tys. zł. "Ustalenia te, poczynione przez CBA, wskazują na konieczność poszukiwania oryginałów umowy, a także weryfikacji tego, czy nie zostały sporządzone inne umowy dotyczące wynajmu nieruchomości. W związku z tym CBA zwróciło się o wydanie postanowienia o przeszukaniu i ten wniosek został uwzględniony przez prokuratora prowadzącego śledztwo. Stąd też dzisiejsze działania CBA" - dodał Sawoń. 20 adresów Sawoń poinformował, że przeszukania dotyczyły w sumie 20 adresów na terenie kraju. Nie podał jednak, jakich nieruchomości i gdzie zlokalizowanych dotyczyły środowe czynności. Przyznał jedynie, iż jednym z miejsc była siedziba Najwyższej Izby Kontroli. Początkowo Zbigniew Matwiej z zespołu prasowego NIK mówił, że nie doszło do przeszukań gabinetu prezesa, ponieważ Marian Banaś uznał, że nie zostały spełnione konstytucyjne przesłanki. Jednak po godz. 17 agenci CBA weszli do gabinetu szefa NIK. Mariana Banasia nie było wówczas w budynku. Reakcja pełnomocnika Banasia "Zważywszy na treść protokołu kontroli pana Mariana Banasia, sporządzonego przez CBA, nie ma podstaw faktycznych i prawnych do przeszukania. Co więcej, mieszkanie prezesa NIK-u chroni immunitet. W takiej sytuacji czynności CBA i Prokuratury Regionalnej w Białymstoku są niedopuszczalne" - napisał pełnomocnik Mariana Banasia mec. Marek Małecki w oświadczeniu. Zapowiedział złożenie zażalenia na te czynności. Oburzony prezes NIK pisze do marszałek Sejmu Sam Marian Banaś w stanowisku skierowanym w środę do marszałek Sejmu Elżbiety Witek wyraził oburzenie z powodu przeszukań. Przypomniał, że "jedynie Sejm jest władny podejmować jakiekolwiek decyzje określone ustawowo i konstytucyjnie w zakresie dotyczącym działalności Najwyższej Izby Kontroli i jej organów" i że podejmowanie jakichkolwiek czynności procesowych związanych z odpowiedzialnością prezesa NIK, powinno być poprzedzone uchyleniem immunitetu. "W dniu dzisiejszym funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wykonując postanowienie prokuratora Prokuratury Regionalnej w Białymstoku z dnia 14 lutego 2020, dokonali przeszukania mojego mieszkania, a także mieszkań, w których przebywały moja żona i córka, oraz pokoju hotelowego, w którym przebywał mój syn. Następnie podjęli próbę przeszukania gabinetu prezesa NIK mimo oświadczenia, że nie znajdują się tam żadne dokumenty wymienione w postanowieniu prokuratora" - napisał Banaś. Podkreślił, że "takie działanie organów ścigania jest bez precedensu, bowiem oznacza możliwość naruszenia niezależności konstytucyjnego, naczelnego organu kontroli państwowej. "Stanowczo sprzeciwiam się takim działaniom, zwłaszcza że poinformowałem funkcjonariuszy CBA o treści opinii Biura Analiz Sejmowych, z której jednoznacznie wynika, iż wobec osoby, której przysługuje immunitet nie wolno podejmować tego rodzaju czynności" - zaznaczył. Śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi od początku grudnia śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych obecnego szefa NIK, wcześniej szefa służby celnej i ministra finansów Mariana Banasia. Podstawą wszczęcia były trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji w tym m.in. posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "Śledztwo dotyczy złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy co do wysokości posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych dodatkowych danych o stanie majątkowym, w związku z osiągnięciem dochodu z wynajmu posiadanych nieruchomości, a także składania - zawierających nieprawdę - deklaracji i zeznań podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych, poprzez niewykazywanie przychodów osiąganych z tytułu wynajmu nieruchomości, przez co narażono podatek na uszczuplenie, w kwocie dotąd nie ustalonej" - mówił wtedy prok. Sawoń. Czyny takie kwalifikowane są z Ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz z Kodeksu karnego skarbowego. Grozi za nie do pięciu lat więzienia. Na razie nikomu w tej sprawie nie postawiono zarzutów.