Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Po raz pierwszy w roli szefa klubu Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Dzień dobry. Grzegorz Schetyna: Dzień dobry. Bardzo bolesny powrót do Sejmu? Nie. Powrót do Sejmu nigdy nie jest bolesny. Już się pan oswoił z korytarzami, z dziennikarzami? Wracam do starych czasów. A fotel po Chlebowskim nie parzy? Nie. Fotel, jak fotel. Obejrzyj Kontrwywiad: A co z samym Chlebowskim? Zapadł się pod ziemię? Na razie nie pojawia się w Sejmie. Ale macie z nim jakiś kontakt? Przekazał jakąś spuściznę? Kwestia przekazywania władzy w klubie, opinii odnośnie współpracowników. Taka rutyna. Będzie mógł pozostać w klubie rządzonym przez Grzegorza Schetynę? Na razie przygotowujemy się do powołania komisji śledczej. Ona też będzie wyjaśniać te wszystkie sprawy związane z tą historią. Ale jest i będzie członkiem klubu. Na razie jest członkiem klubu. A będzie go pan namawiał, żeby zrezygnował? Na razie chcę - tak jak my wszyscy - żeby mógł podczas obrad komisji śledczej wyjaśnić i opowiedzieć swoją historię. Ta komisja pierwsze co zrobi, to konfrontacje między Tuskiem a Kamińskim? Nie sądzę, bo to koniec całej sprawy, czy etapu sprawy. Natomiast chcemy, żeby ona się zajęła wszystkim tym, co jest związane z automatami o niskich wygranych, całą procedurą legislacji i wpływu do budżetu, czy też kłopotów z wpływami do budżetu z tym związanymi. Ja pytam o tę konfrontację, bo myślę, że to będzie najbardziej oczekiwany moment prac tej komisji. Mariusz Kamiński wczoraj w TVN24 mówi, że premier kłamie, że żąda konfrontacji przed komisją śledczą i że to pan wspólnie z Tuskiem podjął decyzję, by w sposób - jak mówi - nieprzyzwoity rozmyć aferę hazardową. Całe szczęście to nie była rozmowa w cztery oczy, które zawsze wymagają konfrontacji. Ona była w sześcioro oczu. Mówi pan o rozmowie Cichocki-Tusk-Kamiński. Tak, bo ona była pierwszym opisem sytuacji, przedstawieniem problemu przez ministra Kamińskiego. Tutaj ta notatka, którą sporządził minister Cichocki jest poza wszelką kwestią. Nie podważał jej na początku minister Kamiński. Dzisiaj ma inne zdanie w tej sprawie. A rzeczywiście 25 sierpnia odbyło się spotkanie Tusk-Schetyna-Drzewiecki, podczas którego to właśnie miała zapaść decyzja o rozmywaniu afery? Premier zaczął wyjaśniać - taka była prośba ministra Kamińskiego - czy wziąć osobiście pod nadzór, opiekę, proces legislacyjny związany z tą ustawą. Dlatego sprawdzał zaangażowanie poszczególnych ministrów w tej kwestii. I było takie trzyosobowe spotkanie? Krótkie było. Opisujące, pytające o drogę ministerstwa sportu w tej sprawie, jak to się ma z poprzednimi aktywnościami za poprzedniego rządu. Nazwa CBA podczas tego spotkania padła? Absolutnie nie. Bo Kamiński mówi, że to był właśnie moment przecieku. Jeżeli pan będzie mi mówił, co było na spotkaniu, na którym nie było pana Kamińskiego, cytując pana Kamińskiego, to znaczy, że już na głowie będziemy chodzić w tym studiu. Kamiński mówił, że to od tego spotkania, czy po tym spotkaniu, Sobiesiak, czy jego koledzy dowiedzieli się o tym, że CBA się interesuje sprawą. Mówi się, że po sześciu dniach, czyli błyskawicznie dochodzi do przecieku. To wszystko będzie wyjaśniać komisja śledcza. Kamiński kłamie, pańskim zdaniem? To mnie nie interesuje. Nie interesuje pana, czy były szef CBA mówi prawdę, czy nie? Nie interesuje mnie debata w radiu na temat tego, czym się będzie zajmować komisja śledcza a już zajmuje prokuratura. Nie jest tak, że jest słowo przeciwko słowu, tylko jest słowo przeciwko prawdzie. Mija się z prawdą minister Kamiński po raz kolejny i suponuje złe rzeczy. Komisja śledcza, prokuratura. To jest pański kolega, przyjaciel z lat 80. Tak. Byliśmy razem z Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Dzisiaj, by go nazwał pan swoim przyjacielem? Nie, dlatego że uważam, że zachowuje się w sposób nie do zaakceptowania. Uważam, że prawda jest prawdą. Jest prawda obiektywna i o tym trzeba mówić. Ale też ten sam bezkompromisowy Mariusz Kamiński, z którym razem działaliśmy w NZS-ie, pan był w NZS-ie, ja byłem w NZS-ie, był bezkompromisowy? Był bezkompromisowy. Chciałem powiedzieć, że jest bezkompromisowy, tak, jak wtedy po stronie prawdy. I co, zmienił się od tych lat, przez te dwadzieścia lat? Uważam, że źle diagnozuje sytuację, bo prawda jest... leży tam, gdzie leży. To znaczy prawda jest obiektywna i trzeba potrafić, mieć odwagę ją opisać. A przekonał pana, że jest niewinny w sprawie stoczni, że CBA się przetargiem nie interesowało, że przez przypadek pod koniec września zorientowali się, że było coś z nim nie tak? Oczywiście, że nie. To jest przykład bardzo wyraźny, jak tutaj mija się z prawdą po raz kolejny, bo to CBA i wszystkie służby ochraniały ten przetarg. Jeżeli była informacja, że nie ma inwestora, to pierwsze, co powinien zrobić, powinien Mariusz Kamiński zawiadomić premiera i ministra skarbu. Tego nie zrobił, dlaczego? Ale Kamiński mówi: "nie ochranialiśmy, ten przetarg nas nie interesował". Dobrze, ale miał informacje, miał wiedzę o tym, tak? Miał wiedzę, że... Nie on, tylko jego służba, a do niego ta wiedza dotarła w połowie września. Czyli dlaczego nie poinformował ministra Grada i premiera, że jest problem z inwestorem katarskim, kiedy cała Polska czekała na dopięcie tej transakcji? Dlaczego tak nie zrobił, jako przedstawiciel rządu Rzeczpospolitej? Będzie komisja śledcza? Myślę, że tak. Powinna być i powinna wyjaśnić wszystko to, co jest związane z procedurą, legislacją kwestii hazardowych w tych automatach o niskich wygranych. Prezydent mówi, że taka komisja, którą proponujecie, to żart i kabaret. No to niech się śmieje. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Ja uważam, że sprawę trzeba wyjaśnić dogłębnie i trzeba pokazać - i na przyszłość to jest bardzo ważne - żebyśmy raz na zawsze pokazali, jak wyglądały nieprawidłowości przy legislacji, jak wyglądały wpływy długu. Czy raczej co z tego wynika, żeby już nigdy więcej nie powtórzyć takich sytuacji, jakie przez te ostatnie lata się działy. Panie premierze, panie przewodniczący. Ale jest afera, Zbycho, Miro, Rychu. Po co rozmydlać, po co zajmować się prehistorią z punktu widzenia tej ustawy? Dlaczego nie zająć się tą aferą, tym wszystkim co działo się przez ostatnie miesiące i lata? Ale to jest ustawa, którą przygotowywała minister Zyta Gilowska w rządzie PiS-u. A wcześniej podatki przygotowywał rząd SLD. Musimy o tym powiedzieć, żeby pokazać, jak wyglądał ten proces. Chcemy zamknąć posiedzenie komisji sprawozdaniem do końca lutego. Taki jest plan. I wierzy pan... Wierzę naprawdę. ... że przez cztery miesiące komisja zakończy zajmowanie się siedmioletnim okresem? Tak, bo to jest jeden wątek. Wyciągamy jeden... Nie mówimy o Księdze Rodzaju i o 1991 roku. Mówimy o jednym wątku automatów o niskich wygranych i jaki jest wpływ do budżetu wynikający z legislacji urzędniczej i parlamentarnej. A jeśli opozycja zażąda, żeby zacząć od tej sprawy ostatniej? Koniec wieńczy dzieło, więc zaczynamy od początku problemu a zamykamy na końcu. Musi tak być, żeby wyjaśnić całą sprawę do końca. I inaczej nie będzie. Nie będzie. A kto będzie szefem tej komisji? Już pan ma na to pomysł? Rozmawiamy i mam nadzieję, że w perspektywie najbliższych dni podamy skład i decyzję osoby, która poprowadzi tę komisję. Kiedy pan usłyszał, że Palikot chciał panu "higienicznie przytrzeć nosa" i dlatego namawiał do głosowania przeciwko Schetynie na szefa klubu, pożałował pan w sumie swojego wyboru? Mianowicie wyboru, że Palikot. Nie, nie, nie słyszałem o "higienicznym przycieraniu nosa". Tak mówił. On tak mówił? Tak. Nie, nie, nie słyszałem. Wiem, że miał inne zdanie, ale rozmawiamy i współpracujemy. Wierzę, że to będzie dobra współpraca. A jest umowa, że nie będzie już jako wiceprzewodniczący klubu machał wibratorem i małpkami? Jest, jest. Jest taka umowa, że będzie poważnym... W poważnym projekcie poważnej Platformy i że razem to będziemy robić. Razem z innymi ludźmi, bo dzisiaj są wybory i mam nadzieję, że klub pokaże nową twarz. Poważny Janusz Palikot to jak Ziemia płaska. No, przyszedł taki czas.