Sami rozprawimy się z bandytami
Czy wobec opieszałości policji i zbyt łagodnego według wielu Polaków prawa samosądy staną się powszechną metodą rozprawiania się z przestępcami?
Głośne sprawy linczu we Włodowie czy ułaskawienia Sławomira Sikory pokazały, że coraz większe przyzwolenie obywateli mają przypadki samodzielnego wymierzania kary, a osoby, które we własnej obronie same próbują rozprawiać się z przestępcami i wchodzą w konflikt z prawem, zdobywają społeczne poparcie.
Wolni po linczu
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił niedawno prokuraturze ku sporej aprobacie społecznej uchylenie aresztu wobec pięciu mężczyzn podejrzanych o lincz we Włodowie. Doszło do niego 1 lipca, gdy miejscowy recydywista, który w zakładach karnych spędził połowę życia, biegał z maczetą po wsi i groził, że zabije swoją znajomą. Od wielu lat budził postrach - groził, ubliżał, bił rodzinę i sąsiadów. Mieszkańcy wsi trzykrotnie tego dnia dzwonili na policję z żądaniem interwencji. Policja przyjechała dopiero po kilku godzinach. W tym czasie mężczyźni łomem, szpadlami i kijami pobili napastnika., który w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Po linczu zatrzymano siedem osób pod zarzutem zabójstwa. Dwie zwolniono; pięć pozostawało do 7 listopada w areszcie.
Minister podejmując decyzję o uwolnieniu podejrzanych, zwracał uwagę, że są oni niekarani, cieszą się dobrą opinią, są jedynymi żywicielami rodzin, a popełniając przestępstwo byli zdesperowani. Dwóch policjantów, którzy zlekceważyli żądania interwencji we Włodowie, zwolniono ze służby. Prokuratura postawiła im zarzuty niedopełnienia obowiązków.
Łaska dla zabójcy
Po 11 latach w więzieniu na prezydencką łaskę doczekał się w ubiegłym tygodniu Sławomir Sikora, pierwowzór bohatera filmu "Dług" Krzysztofa Krauzego. Sikora i jego kolega Artur Bryliński, który wciąż czeka na ułaskawienie, zostali skazani w 1997 roku na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo dwóch gangsterów, którzy ich szantażowali.
Na początku lat 90. Sikora i Bryliński wpadli na pomysł na zarabianie pieniędzy. Nie mogli jednak znaleźć funduszy na założenie działalności gospodarczej. Dawny znajomy zaofiarował im pożyczkę i sposób na szybkie zarobienie pieniędzy. Mimo że niedoszli biznesmeni nie zgodzili się na jego warunki i nie skorzystali z oferty, kolega zgłosił się po zwrot fikcyjnego długu. Tak ich zastraszył, że niby-dług był spłacany wielokrotnie.
Przez ponad rok zastraszania, bicia i grożenia przez oprawcę i jego ochroniarza poniżani mężczyźni czuli się zupełnie bezradni. Wiedzieli, że nie warto liczyć na pomoc policji, której przedstawiciele już po pierwszej rozmowie utwierdzili ich w przekonaniu, że są nieudolni. Z czasem przekonali się, że polski system prawny nie jest w stanie ich chronić. Postanowili więc działać sami.
W marcu 1994 roku stracili cierpliwość - myśleli, że uprowadzą i zastraszą bandytów. Jednak w skrajnym napięciu, doprowadzeni do ostateczności, zabili swoich prześladowców, a ich zwłoki wrzucili do Wisły. Nazajutrz woda wyrzuciła je na brzeg, zaś Sikora i Bryliński sami zgłosili się na policję i przyznali do winy.
Zanim prezydent Kwaśniewski ogłosił swoją decyzję w sprawie Sikory, INTERIA.PL zapytała swoich użytkowników, czy powinien on zostać ułaskawiony. Aż 90 proc. spośród głosujących w naszej ankiecie powiedziało "tak".
Politycy swoje, sądy swoje
Z hasłami zaostrzenia prawa karnego szła do wyborów obecna ekipa rządząca. Ministerstwo Sprawiedliwości przewiduje się w nich m.in. wprowadzenie systemu dozoru elektronicznego dla skazanych do sześciu miesięcy lub skazanych do roku, którym do zakończenia kary pozostało do sześciu miesięcy, zaostrzenie odpowiedzialności za przestępstwa chuligańskie i wprowadzenie sądów 24-godzinnych dla sprawców drobnych przestępstw i wykroczeń. O zaostrzenie kar dopomina się też Lech Kaczyński, który popiera karę śmierci.
Poza przestępcami zaostrzeniem prawa nie są jednak zainteresowani... sędziowie i prokuratorzy. Z badania opinii sędziów i prokuratorów, przeprowadzonej na początku roku przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości wynika, że za zaostrzeniem kar opowiada się zaledwie 13 sędziów i prokuratorów spośród czterech tysięcy ankietowanych. W tym ośmiu zawęża ją tylko do ciężkich przestępstw i do recydywistów. Takie postulaty, jak kara śmierci, ostrzejsze postępowanie z nieletnimi, konfiskata mienia, znajdują zupełnie śladowe poparcie wśród tych, którzy przestępców ścigają, oskarżają i skazują. Tylko trzech sędziów i prokuratorów - na blisko cztery tysiące przebadanych - uważa za słuszne forsowane przez PiS rozwiązanie, żeby o wymiarze kary decydowało jej społeczne, odstraszające działanie. Powrotu kary śmierci chciałoby jedynie 0,7 proc. badanych.
Społeczne odczucie jest jednak inne. Niedawno zapytaliśmy internautów, czy w Polsce należy zaostrzyć prawo karne. Aż 65 proc. odpowiedziało, że tak, bo przestępcy muszą się bać, a tylko 32 proc., że wystarczy skuteczniej egzekwować obecne przepisy. Zaledwie 3 proc. ankietowanych było za złagodzeniem przepisów.
INTERIA.PL/PAP