"Rzeczpospolita": Niemcy tracą cierpliwość
Nie wiadomo, co bardziej niepokoi naszych sąsiadów – szturm imigrantów czy miliardy utopione w Grecji – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Aby zapobiec problemom, Niemcy próbują m.in. cywilizować islam.

Takiego alarmu na południowych granicach Niemiec jeszcze nie było. Z każdego pociągu przekraczającego granice z południa policja wydostaje dziesiątki, jeśli nie setki, najczęściej młodych mężczyzn o kolorze skóry wzbudzającym czujność niemieckich funkcjonariuszy - podaje gazeta.
- To już nie fala imigracyjna, ale prawdziwy potop - słychać głosy z prawej strony sceny politycznej.
Bez naiwności
- Nie jesteśmy naiwni i wiemy, że wraz z uchodźcami zwiększa się w Niemczech poziom zagrożenia, ale tego wymaga solidarność, empatia i zwykły ludzki odruch okazania pomocy potrzebującym - argumentuje druga strona sceny politycznej.
Spór ten to reakcja na niemal codzienne doniesienia o kolejnym pożarze schroniska dla uchodźców, których setki przygotowują naprędce miasta i gminy. Imigranci mają w nich spędzić pierwsze tygodnie i miesiące w Niemczech w godnych warunkach, mając zapewniony wikt i opierunek oraz niemałe kieszonkowe. Rząd przeznaczył już na ten cel kilka miliardów z budżetu centralnego.
Uchodźcy, którym udało się dostać z Afryki do Europy przez Morze Śródziemne czy z Syrii drogą lądową, wiedzą doskonale, że Niemcy to kraj, w którym mają największe szanse na azyl.
"Rzeczpospolita" podaje wyliczenia, według których do Niemiec napłynie w tym roku ponad 200 tys. uchodźców. Biorąc pod uwagę liczbę obywateli, to tak jakby do Polski przybyło ponad 100 tys. uchodźców, z czego jedna piąta muzułmańskich imigrantów z Syrii - porównuje gazeta.
Niemcy są po Francji drugim skupiskiem muzułmanów w Europie. Jest ich w Niemczech co najmniej 4 mln, a być może nawet kilkaset tysięcy więcej. Nie od dzisiaj, ale już od kilku dziesięcioleci. Mają w większości tureckie korzenie.
Strach przed islamem
Islamu lęka się dzisiaj w Niemczech niemal dwie trzecie obywateli. Rząd doszedł już przed laty do wniosku, że obawę przed islamem powinno zlikwidować jego dopasowanie do cywilizacji Zachodu i niemieckiej kultury - pisze gazeta.
W związku z tą koncepcją w Niemczech pojawił się plan zastąpienia w przyszłości imamów w 2,5 tys. meczetów islamskimi duchownymi wykształconymi w Niemczech. Na uniwersytetach działają już cztery fakultety teologii islamskiej. To jednak zadanie na dziesięciolecia.
Ostatnim pomysłem jest powstanie organizacji o nazwie Otwarte Forum Polityki i Religii. To wielki projekt Fundacji Adenauera związanej z CDU, konserwatywnym ugrupowaniem o co najmniej zachowawczej postawie wobec islamu, imigrantów i liberalnych przemian społecznych.
- Musimy dostosować islam do niemieckich warunków - głoszą przedstawiciele nowej organizacji mającej połączyć islam, chrześcijaństwo i judaizm, finansowanej z pieniędzy CDU. W dodatku symbolicznym uzupełnieniem ma być inny projekt świątyni tych trzech religii zaplanowanej w centrum Berlina za 35 mln euro. "Jest pan teologiem i powinien pan dobrze znać nieprzyjazną naturę islamu" - takiej treści listy otrzymuje Roland Stalte, teolog protestancki i realizator projektu.
Petry Heil
Wysiłki zmierzające do ucywilizowania islamu mają znikomy wpływ na osłabienie rosnącej radykalizacji niemieckiego społeczeństwa, czego wyrazem są płonące schroniska dla uchodźców. Niekoniecznie dlatego, że są przeznaczone także dla imigrantów z krajów muzułmańskich. Ataków na nie naliczono już w tym roku ok. 170, więcej niż w całym poprzednim - informuje "Rzeczpospolita".
- To Pegida przygotowała grunt pod tego rodzaju akty - analizuje "Die Zeit". Pegida to znana wszystkim organizacja Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu posiadająca tysiące zwolenników w całych Niemczech. Otwarcie głosi hasła nienawiści do imigrantów.
Jak podaje "Rzeczpospolita" w tym kierunku zmierza także Alternatywa dla Niemiec (AfD), niemała partia polityczna pod nowym kierownictwem Frauke Petry. Satyryk Fatih Civikkollu ukuł już nowy slogan "Petry Heil". Przypomina, że przed Pegidą powstała Hogida, organizacja, której członkowie na demonstracji w Kolonii prezentowali koszulki z napisem "Auschwitz Universität". Ale ani satyryk Fatih, ani prof. Werner Patzelt, politolog z Drezna, nie są do końca przekonani, że podpalanie schronisk to wyłącznie wyraz nastrojów antyislamskich.
- Jest w tym przejaw frustracji i obawy przed napływem imigrantów, którzy odbiorą Niemcom pracę i obniżą poziom życia - tłumaczy prof. Patzelt.
Z badań wynika, że ponad 40 proc. Niemców obawia się dalszego napływu imigrantów, ale 57 proc. nie ma z tym problemu. Tych ostatnich jednak ubywa - podsumowuje gazeta.