gwałtownie zaprzecza. Ale w tym samym czasie premier w Bytomiu znów podkreśla: "Będziemy walczyć z oligarchią" - pisze "Dziennik". Sztabowcy PiS zapowiadali niekonwencjonalną reklamówkę. Nie zawiedli widzów. Filmik zaprezentowali w jednej z sal warszawskiej Kinoteki. Szybka muzyka, męskie towarzystwo, dym cygar, walizka dolarów. Kontrakt rządowy za łapówkę - tak według autorów jeszcze niedawno było w Polsce. W 30-sekundowym spocie obraz zmienia się dynamicznie, ale pozostaje jasny i czytelny przekaz. Oligarcha kupuje, minister sprzedaje, polityk opozycji związany z biznesem. Słynny "układ" jak na dłoni. "Cześć, mamy ten kontrakt od rządu" - mówi przez telefon oligarcha. Chwilę wcześniej zapłacił łapówkę - założoną na stół nogą podsunął walizkę z pieniędzmi w stronę ministra. Czy to przypadek, że oligarcha jest podobny do Ryszarda Krauzego? - zastanawia się "Dziennik". Michał Kamiński, prezydencki minister, fachowiec PiS od kampanii, który wymyślił scenariusz, zarzeka się, że nie było takiego zamiaru. Ale premier Jarosław Kaczyński mówi w Bytomiu o oligarchii, że "ostatnio mogliśmy ją zobaczyć z bliska". Ostatnio, czyli kiedy? Premier nie precyzuje, ale wiadomo, że mówi o wizytach Janusza Kaczmarka i Lecha Woszczerowicza u Ryszarda Krauzego w Marriotcie. Kolejne sceny spotu. W domu oligarchy ucztują biznesmeni i politycy. Sushi, whisky i pieniądze wciskane do kieszeni marynarki. "Tak, mamy ich wszystkich w kieszeni" - mówi oligarcha o politykach. "Mordo ty moja" - zblatowany z biznesmenem polityk pada mu w ramiona. Wśród polityków, którzy oglądali spot, pojawiają się i inne skojarzenia personalne. Czy długowłosy polityk, który bierze pieniądze od oligarchy, to znany poseł Platformy? Czy minister, który odjeżdża z walizką pełną dolarów, nie przypomina byłego ministra skarbu, którego PiS nieudolnie usiłowało aresztować? Tomasz Dudziński, który odpowiada za kampanię medialną PiS, przekonuje, że aktorów dobierała w castingu prywatna firma Odeon. - Nasz sztab nie miał na to wpływu - zapewnia w "Dzienniku". Końcówka filmu to sielski obraz obecnej sytuacji politycznej. Nie ma śladu po zabawie. Oligarcha wściekły rozmawia przez telefon. "Wiem, k..., że nie biorą? - krzyczy. Dodaje, że "trzeba skończyć z tym Ziobrą i Kaczyńskim". Wtedy "wracamy do gry". "Czy wrócą?!" - pytają autorzy. Decyzję zostawiają wyborcom. "Zdecyduj ty 21 października" - to ostatnia plansza z symbolem PiS. Koniec. Opozycja unika komentowania spotu. Bo PiS sprytnie nie uderza w nikogo konkretnego. Nie padają nazwy partii politycznych, daty. Marketingowcy PiS odcinają się od szukania podobieństw. Ale wyborcy wiedzą, co jest grane. - Skojarzeń mogą mieć wiele, koncepcja i strategia PiS jest jasna, o te skojarzenia chodziło autorom - komentuje w "Dzienniku" ekspert od marketingu politycznego Eryk Mistewicz. Dodaje, że znów, jak w 2005 roku, to Jarosław Kaczyński wyznacza boisko, na które zaprasza konkurentów. Dwa lata temu polegli na tym placu. Teraz zapewniają, że nie dadzą się zaskoczyć. Ale już wczoraj na swojej konferencji prasowej politycy PO prezentowali stolik, przy którym umieścili oligarchę i ministra rządu PiS. Niby inaczej, ale w języku PiS. Medioznawcy podkreślają, że przekaz filmu jest wyraźny. Pojawił się nowy temat kampanii: Polską będzie rządzić PiS albo oligarchowie. Kradną albo nie. A jeszcze niedawno wydawało się, że znów będzie tylko rywalizacja w oparciu o podział na Polskę solidarną i liberalną - czytamy w "Dzienniku".