Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Rozpoczął się proces Dorn kontra Kaczyński

Do 9 kwietnia sąd odroczył rozpoczęty i utajniony dziś proces cywilny, w którym były wicepremier, były marszałek Sejmu Ludwik Dorn żąda od Jarosława Kaczyńskiego przeprosin, złotówki dla siebie i 5 tys. zł na cel społeczny za jego sugestie, jakoby nie płacił alimentów. Prezes PiS chce oddalenia pozwu.

/Agencja SE/East News

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie stawili się dziś zarówno powód, jak i pozwany - obaj nie wypowiadali się dla licznie zebranych dziennikarzy; nie podali sobie rąk.

Na początku rozprawy pełnomocnik J. Kaczyńskiego mec. Grzegorz Kuczyński złożył wniosek o utajnienie procesu (uzasadniał to już za zamkniętymi drzwiami). Adwokat Dorna mec. Agnieszka Metelska nie widziała powodów do utajnienia procesu, choć dopuściła utajnienie sprawy, gdyby mieli w niej zeznawać bliscy Dorna.

Sąd utajnił cały proces. Sędzia Halina Plasota powiedziała, że "strona pozwana wskazała na takie przesłanki, które ostatecznie strona powodowa zaakceptowała". Sędzia dodała, że jawność rozprawy jest wyłączana wtedy, gdyby mogła ujawniać "szczegóły życia rodzinnego". Sędzia podkreśliła, że nie może ujawnić szczegółów.

Dzisiaj zeznawali świadkowie powoda: jego żona i wicemarszałek Sejmu z PiS Krzysztof Putra - szczegóły nie są znane. Na następnej rozprawie 9 kwietnia obaj politycy zostaną przesłuchani przez sąd jako strony procesu.

Z akt sprawy wynika, że Dorn w pozwie o ochronę dóbr osobistych z grudnia 2008 r. chce, by sąd nakazał J. Kaczyńskiemu przeprosiny na jego koszt w dzienniku "Polska" i w radiowych "Sygnałach Dnia" za "nieprawdziwe zarzuty dotyczące alimentacji", które doprowadziły do "zorganizowanej nagonki politycznej w mediach na Dorna i w konsekwencji usunięcia go z partii". Ponadto Dorn wnosi, by sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę zadośćuczynienia oraz nakazał wpłatę 5 tys. zł dla organizacji wdów i sierot po poległych policjantach.

Powód zarzuca pozwanemu "odzieranie go z prywatności" przez "świadome rozpowszechnianie" nieprawdziwej informacji, jakoby nie płacił alimentów dla trzech córek. Pozew podkreśla, że Dorn płaci alimenty i nigdy z nimi nie zalegał, o czym "pozwany wiedział z rozmów z powodem". Pełnomocnik Dorna mec. Agnieszka Metelska przyznaje zaś, że wystąpił on o obniżenie alimentów - ponieważ ponownie się ożenił i ma małe dziecko oraz wobec "dużych obciążeń alimentacyjnych i kredytowych". Podkreśla, że dochody jej klienta obniżyły się, gdy przestał być wicepremierem i szefem MSWiA, a potem marszałkiem Sejmu za rządów PiS - obecnie jest tylko posłem.

Według pozwu, działając z "całą premedytacją", J. Kaczyński "uruchomił lawinę wypowiedzi polityków swej partii, a w konsekwencji doprowadził do usunięcia go z niej w aurze potępienia jako osoby uchylającej się od wypełniania podstawowych obowiązków rodzinnych". Do pozwu dołączono wypowiedzi medialne innych członków PiS o alimentach Dorna. Mec. Metelska zaznacza, że J. Kaczyński "nie podjął propozycji ugody, mimo prób porozumienia się ze strony atakowanego przez niego powoda".

W odpowiedzi na pozew pełnomocnik J. Kaczyńskiego mec. Bogusław Kosmus wniósł o jego oddalenie. Replikował, że wypowiedzi J. Kaczyńskiego "nie były niezgodne z prawdą", bo jego klient mówił w mediach, iż nie wie nic o tym, by Dorn uchylał się od płacenia alimentów, a podawał jedynie, że wystąpił on o ich obniżenie, co było "wypowiedzią oczywiście prawdziwą". Adwokat podkreślał, że pozwany "ograniczył się do sformułowań natury ogólnej o charakterze ocennym, które nie poddają się analizie na podstawie kryterium prawda/fałsz".

- Osoba, która angażuje się w politykę, powinna być gruboskórna i liczyć się nawet z nieeleganckimi atakami - dowodzi mec. Kosmus, według którego "polityk nie może obrażać się na ciosy zadawane przez adwersarzy w ramach swoistego współzawodnictwa". - Powód ma tendencję do obarczania pozwanego odpowiedzialnością za wypowiedzi osób trzecich - dodał mec. Kosmus. Argumentuje, że "to nie pozwany upublicznił problemy alimentacyjne powoda, lecz uczyniły to media" (adwokat załączył do akt sprawy artykuł "Super Expressu", który pierwszy napisał o sprawie).

Odnosząc się do argumentów Dorna o obniżeniu jego dochodów, pełnomocnik prezesa PiS pisał, że powód jest "osobą wykształconą, o błyskotliwej inteligencji i licznych talentach", a prawo nie zabrania mu jako posłowi "podjęcia pracy, by wspomóc los najbliższych". Według adwokata J. Kaczyńskiego, wnosząc o obniżkę alimentów, Dorn "ciężar spłaty kredytu de facto usiłuje przerzucać na barki córek".

Mec. Kosmus wniósł do sądu, by jako świadek zeznawała b. żona Dorna, która apelowała do J. Kaczyńskiego w sprawie wniosku Dorna o obniżkę alimentów. Adwokat przedłożył też sądowi gruby plik projektów ustaw popieranych przez Dorna i jego wypowiedzi medialnych - dotyczących m.in. zapisów, by oświadczenia majątkowe osób publicznych obejmowały także ich partnerów życiowych oraz by zaostrzyć odpowiedzialność dłużników alimentacyjnych.

Odpowiadając na pismo mec. Kosmusa, mec. Metelska replikowała, że "nie jest tematem do publicznego roztrząsania kwestia kolejnych małżeństw powoda i kolejnych dzieci", a ujawnianie szczegółów z jego życia rodzinnego "jest sprzeczne z interesem dzieci". - Fakt, że polityk ma mieć "grubszą skórę", nie oznacza automatycznego traktowania go jako worka do bicia wówczas, gdy przyjdzie komuś na to ochota - dodała adwokat Dorna.

By nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi udowodnić, że mówił prawdę lub przynajmniej dowieść, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie było bezprawne.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także