Początkowo prezes Banaś nie wpuścił agentów do swego biura. Argumentował, że działania funkcjonariuszy naruszałyby przysługujący mu immunitet i naruszały tajemnicę kontrolerską. Agenci CBA przyjęli te argumenty i odstąpili od działań. Jednak, gdy Marian Banaś opuścił siedzibę NIK, agenci - na polecenie prokuratury - znów chcieli się dostać do biura prezesa - relacjonował pełnomocnik Banasia Marek Małecki. "Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, kiedy w mediach, nie tylko polskich, ale też światowych, widzielibyśmy sytuację, gdzie agencji CBA wyłamują drzwi do gabinetu prezesa. Ostatecznie wyraził zgodę, mając świadomość tego, jakie może to mieć konsekwencje wizerunkowe dla naszego kraju"- powiedział naszemu dziennikarzowi Małecki. Gotowe jest już zażalenie na działania śledczych, którzy - jak twierdzi prawnik - naruszyli immunitet szefa NIK oraz złamali tajemnicę kontrolerską. Swoje zażalenie wysłała też sama Najwyższa Izba Kontroli. Śledztwo na wniosek posłów Śledztwo, w którego ramach CBA przeprowadziło przeszukania, zostało wszczęte na początku grudnia ubiegłego roku. Podstawą były wówczas trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji, w tym m.in. os posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledztwo dotyczy m.in. złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy co do wysokości posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych dodatkowych danych o stanie majątkowym, w związku z osiągnięciem dochodu z wynajmu posiadanych nieruchomości. Kilka dni temu wpłynęło kolejne zawiadomienie CBA. Krzysztof ZasadaOpracowanie: Arkadiusz GrochotCzytaj na RMF24