Ptasia grypa dotarła do Polski
Nie ma zagrożenia dla Polski, mimo odnotowania pierwszego przypadku ptasiej grypy - zapewnił premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Podczas spotkania z mieszkańcami Torunia, gdzie znaleziono zarażone wirusem łabędzie, premier zaznaczył, że wszystkie służby działają prawidłowo. - Spożyliśmy z prezydentem Torunia i wojewodą kujawsko-pomorskim drób, bo można go spożywać - mówił. Dodał, że wrócił znad Wisły, z miejsca, gdzie znaleziono dwa łabędzie zakażone wirusem H5. - Można powiedzieć, że witałem się z łabędziami - żartował premier.
Powiedział zarazem, że jego wizyta nad Wisłą nie oznacza, iż zachęca do tego samego innych, bo - podkreślał - jest to teren zamknięty, zabezpieczony dodatkowo matami ochronnymi, przez które należy przejść po opuszczaniu tej strefy.
Już wcześniej premier podkreślił, że "wszystko jest pod kontrolą". - Ptasia grypa jest chorobą ptaków. Nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi, szczególnie tych, którzy przestrzegają podstawowych zasad w takich przypadkach określonych. Wszystkie służby pracują - także na miejscu - powiedział Marcinkiewicz.
- Może się zdarzyć, że takich przypadków ptasiej grypy, jak w Toruniu, będzie w Polsce więcej. Musimy do tego podejść bardzo spokojnie, bo powtarzam raz jeszcze: to jest choroba ptaków - powiedział Marcinkiewicz.
Wcześniej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zaapelował do mediów i opinii publicznej, by nie podgrzewać atmosfery i nie ulegać panice. - Dziś pójdę na obiad zjeść kurczaka - dodał.
Który to wirus?
Prawdopodobnie w poniedziałek będzie wiadomo, czy wirus ptasiej grypy wykryty w Polsce, to groźna dla człowieka odmiana H5N1.
Padłe łabędzie bada Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Równolegle w laboratorium Weybridge w Londynie, będą prowadzone badania próbek martwych ptaków z Torunia. Te wyniki mają być znane w połowie przyszłego tygodnia.
Dyrektor puławskiego Instytutu Tadeusz Wijaszka poinformował, że próbki padłych łabędzi z Torunia przebadano w kierunku obecności wirusa H5. - To, czy jest to N1 nie miało większego znaczenia, ponieważ i tak kierunki działania wyznacza fakt wykrycia wirusa H5. Prawdopodobnie w poniedziałek będziemy mieli wyniki, czy to jest H5N1 - powiedział Wijaszka.
Puławski PIWet pracuje od wielu tygodni w stanie podwyższonej gotowości. Każdego dnia puławscy specjaliści otrzymują od kilkunastu do kilkudziesięciu próbek martwych ptaków z całej Polski.
Do Instytutu napływają próbki różnych ptaków, głównie ptactwa wodnego - kaczek, gęsi, łabędzi, kormoranów, mew. Z tymi właśnie gatunkami związane jest największe ryzyko przenoszenia wirusa.
Przygotowani na odszkodowania
Podczas konferencji prasowej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapewnił, że w budżecie państwa zarezerwowano 166 mln złotych na ewentualne odszkodowania dla rolników, jeśli zajdzie konieczność wybicia drobiu.
Także Premier Marcinkiewicz zapewnił, że rząd jest przygotowany do sytuacji w jakiej, w związku z pojawieniem się w Polsce ptasiej grypy, może znaleźć się gospodarka. - Wszystkie działania, które w tej chwili czynimy, czynimy po to, by nie były zagrożone hodowle drobiu w Polsce - powiedział premier.
Później w Toruniu premier powiedział, że wprowadzenie środków ostrożności w związku z ptasią grypą jest konieczne, by sprostać wymogom dotyczącym międzynarodowej wymiany handlowej.
Jak mówił Marcinkiewicz, wykazanie przez Polskę, że dotrzymujemy wszystkich standardów europejskich, uwiarygadnia polskich producentów drobiu.
- Jesteśmy przygotowani na ewentualne odszkodowania, jest na to przewidziana rezerwa budżetowa - zapewnił premier odnosząc się do kwestii ewentualnych strat u przedsiębiorców, producentów drobiu.
Na razie tylko Toruń
Zarażone ptaki wyłowiono w Toruniu w piątek, w południe, na terenie przystani wioślarskiej AZS koło Bulwaru Filadelfijskiego, oddzielającego starówkę od Wisły. W chwili odnalezienia jeden łabędź był już martwy. Drugi - osłabiony chorobą - został uśpiony przez weterynarza. Ptaki trafiły do badań w Instytucie Weterynarii w Puławach.
W Toruniu cały czas obraduje Centrum Zarządzania Kryzysowego. Zgodnie z jego decyzją, w mieście wytyczono strefę ochronną - zamknięto Bulwar Filadelfijski w centrum miasta, gdzie dwa dni temu znaleziono martwe ptaki. Ludzie nie są także dopuszczani nad samą Wisłę.
- Nie ma powodów do paniki - uspokaja w rozmowie z RMF Główny Inspektor Sanitarny, Andrzej Trybusz. Podkreśla, że chorobę wykryto u dzikiego ptaka, a nie w hodowli drobiu. - Z punktu widzenia zagrożenia dla ludzi to jest żaden problem - stwierdza Andrzej Trybusz.
Zaznacza, że sprawa byłaby bardziej skomplikowana, gdyby wirusa wykryto w jakiejś hodowli drobiu. - Wtedy bardziej rygorystyczne środki bezpieczeństwa musieliby stosować wszyscy ludzie, którzy mają z nimi kontakt - tłumaczy. A w Toruniu radzi po prostu unikać ptaków.
Rzeczniczka KE Antonia Mochan w rozmowie z korespondentką RMF powiedziała, że o ptasiej grypie w Polsce wiedziała już wczoraj. Do Brukseli płyną teraz wszystkie wiadomości, przekazywane przez polskie władze. Komisja ma w związku z tym wydać specjalny komunikat. Prawdopodobnie znajdą się w nim te same informacje, co w poprzednich wypadkach, gdy wykrywano wirusa H5N1 w krajach Unii Europejskiej: przypomnienie o obowiązku utworzenia dwóch stref ochronnych, jednej o promieniu 3, a drugiej 10 kilometrów.
INTERIA.PL/RMF/PAP