Jacek Protasiewicz przyznaje, że jeszcze nie zdecydował, czy zgodzi się na ofertę prokuratury. - Analizuję tę propozycję z prawnikami - powiedział "Gazecie Wrocławskiej". - Ta propozycja oznacza zamknięcie sprawy bez jakichkolwiek zarzutów, ale ponieważ procedura ta nie ma odpowiednika w polskim prawie, to wymaga konsultacji z prawnikami znającymi prawo niemieckie, co właśnie czynię - tłumaczył. W lutym niemiecki "Bild" napisał, że Jacek Protasiewicz został zatrzymany na lotnisku we Frankfurcie nad Menem po tym, jak po pijanemu obrażał obsługę portu. Protasiewicz oskarżył tabloid o kłamstwo i manipulację. Stwierdził, że nie był pijany, a jedynie wypił lampkę wina do posiłku podanego w samolocie. "Niemiecki celnik na lotnisku powiedział do mnie "raus", zagotowałem się. Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "heil Hitler" czy "Haende hoch" - tłumaczył na specjalnej konferencji prasowej. "Nie stawiałem oporu w żadnym momencie. Nie używałem rąk ani nóg. Tylko ust" - podkreślał.Premier Donald Tusk ocenił, że zachowanie Protasiewicza "niezależnie od tego, jak bardzo niestosowne było zachowanie celników czy policjantów niemieckich, było także niestosowne". Z kolei jego rywal z Dolnego Śląska, Grzegorz Schetyna, stwierdził w Kontrwywiadzie RMF FM, że "Protasiewicz skompromitował Polskę, partię i siebie samego. Politykom zawsze wolno mniej i chyba o tym zapomniał" - mówił.