- Mogę powiedzieć jedno - 17 lipca upływa termin na podpisanie ustawy (...) I tego dnia podpisu prezydenta pod nią nie będzie - powiedział L. Kaczyński podczas spotkania z twórcami, dotyczącego nowej ustawy medialnej. Zdaniem prezydenta, "ustawa bez wątpienia powinna zostać zakwestionowana". - W jakiej formie (...) Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć dzisiaj, ponieważ to wymaga pewnych uzgodnień o charakterze politycznym - mówił prezydent. - Nie warto dokonywać działań, które nie będą skuteczne - dodał. W ocenie Lecha Kaczyńskiego, nowa ustawa "budzi bardzo podstawowe wątpliwości, z bardzo różnych punktów widzenia", m.in. nie gwarantuje finansowania mediów publicznych. - Abonament ma być zniesiony, a w zamian nie ma żadnej gwarancji finansowania - powiedział prezydent. Według niego, "danina publiczna", jaką był abonament, "powodowała, że media mogły funkcjonować". - Obecna ustawa skazuje media publiczne, na co najmniej bardzo poważne trudności, jeżeli nie - w perspektywie - kompletną likwidację - uważa prezydent. - Niezależnie od tego, jakie będą ostateczne rozwiązania finansowania, to i tak ostateczna decyzja należy do większości rządowej (...). W sposób oczywisty media publiczne stają się bardziej zależne od władzy wykonawczej - mówił prezydent Kaczyński. Prezydentowi nie podoba się również pomysł utworzenia spółek w miejsce poszczególnych ośrodków regionalnych TVP, co - w jego opinii - "skazuje je, albo na zagładę, albo na wyprzedaż". - Są za słabe, a rynek reklam w poszczególnych ośrodkach jest zbyt płytki, żeby mógł stać się podstawą dalszej ich egzystencji - argumentował. Według L. Kaczyńskiego, istnieje zagrożenie sprzedaży ośrodków regionalnych "w warunkach znacznego obniżenia wartości, za bezcen". - W czyje ręce? Można się domyślać - dodał. Lech Kaczyński uważa, że nowa ustawa zawiera "podstawowe wady prawne". Jak mówił, brak w niej definicji podstawowych pojęć, co - w jego ocenie - stwarza zawsze olbrzymią możliwość interpretacji. Ponadto ustawa - jak mówił - zawiera "nadmierną ilość materii (...) przekazaną do rozwiązania w drodze rozporządzeń". - To już wprawdzie nie są rozporządzenia rządowe tylko KRRiT, ale jednak - zaznaczył prezydent. Jak mówił, nie można też ignorować oporu środowiska twórców i ludzi mediów. - Nie jestem zwolennikiem Polski korporacyjnej, ale jeżeli jakieś środowisko zajmuje się zawodowo - czy twórczo w tym przypadku - określoną dziedziną życia, to pewien wpływ na tę dziedzinę mieć powinno - ocenił prezydent Kaczyński. Zwrócił też uwagę, że nowa ustawa medialna przewiduje przerwanie kadencji KRRiT. - To jest wątpliwe konstytucyjnie. Zresztą tutaj konstytucyjnych wątpliwości jest dużo więcej - ocenił.