- Za mną burzliwa debata o wyzwaniach stojących przed polską energetyką. To oczywiście najważniejszy temat, nie tylko tygodnia, ale najbliższych miesięcy. Skoro jednak obiecałem, że w podcaście trochę mniej o polityce, a trochę bardziej o sprawach nieco oddalonych od politycznej walki, to dziś parę refleksji o transferze Roberta Lewandowskiego do Barcelony - powiedział szef rządu w najnowszym podkaście zamieszczonym w mediach społecznościowych Poinformował, "że pewnie tak jak większość Polaków śledził sagę transferową naszego napastnika". Lewandowski 19 lipca podpisał czteroletni kontrakt z Barceloną. 34-letni napastnik występował w Bayernie Monachium od 2014 roku. - Wydaje mi się, że ten transfer to coś więcej niż zmiana barw klubowych. To po prostu symbol - stwierdził premier. - Robert Lewandowski jest najlepszym polskim piłkarzem w historii. Takie mam zdanie. Jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, dla mnie najlepszym. Chyba już można śmiało tak mówić - dodał. "Jego kariera to materiał na film" Premier kontynuował, że "pewnie znajdą się tacy, którzy przyczepią się do jego dorobku w reprezentacji, w końcu Orły Kazimierza Górskiego wygrały zdecydowanie więcej". - Ale nawet jeśli drużyna narodowa z Robertem Lewandowskim nie osiągnęła takich sukcesów, jakie były wcześniej, to indywidualnie kapitan naszej reprezentacji jest po prostu nie do przebicia - zaznaczył Morawiecki. Poza tym, jak mówił, "piłkarz ma przed sobą co najmniej dwie duże imprezy i szanse na to, żeby sukcesy klubowe ozłocić sukcesami reprezentacyjnymi". - Pan Robert jest dziś żywą legenda w Niemczech. Jest najlepszym napastnikiem spoza Niemiec w historii niemieckiej ligi, a jego kariera to wręcz materiał na film - ocenił. - Kiedy patrzymy na jego zdjęcia z młodości wygląda niepozornie - szczupły chłopak, w którym trudno jeszcze rozpoznać potencjał, jaki wybuchnie w przyszłości. Zresztą nie wszyscy poznali się na jego talencie. Najbliżej było mu do Legii Warszawa, a jednak karierę na najwyższym ligowym poziomie zaczął w Lechu Poznań. Stamtąd trafił już do Borussii Dortmund, gdzie z Łukaszem Piszczkiem i Kubą Błaszczykowskim tworzyli niezapomniane polskie trio. A potem do Bayernu. Dalsza historię już znacie - wskazał premier, zwracając się do słuchaczy nagrania. "Przez lata patrzyliśmy na Niemcy z poczuciem niższości" Morawiecki dodał, że mógłby godzinami opowiadać o sukcesach Roberta Lewandowskiego, o liczbie zdobytych tytułów i strzelonych goli, czy o pięciu golach strzelonych w dziewięć minut Wolfsburgowi, ale ze wszystkich osiągnięć zdecydował się jednak zwrócić uwagę na jedno. - W przedostatnim sezonie w Bayernie, polski napastnik szedł jak burza po rekord wszechczasów Bundesligi. Kiedy przed ostatnią kolejką miał na koncie 40 bramek, dokładnie tyle ile legendarny Gerd Mueller, pojawiły się głosy, że Lewy powinien odpuścić, uszanować legendę i nie strzelać kolejnej bramki. Lewandowski wyszedł na boisko, widać było, że gra mu się nie układa, a z każdą minutą szanse na wyjście na pozycję samodzielnego lidera w klasyfikacji wszechczasów maleją. I wtedy przyszła 90-ta minuta i upragniony gol. 41 bramek, najwięcej w jednym sezonie Bundesligi. Powiedzmy sobie wprost, to nie był brak szacunku dla legendy Gerda Muellera, to był dowód na to, co zawsze charakteryzowało Roberta Lewandowskiego - chodzi o brak kompleksów - stwierdził premier. - My przez lata patrzyliśmy na Niemcy z zazdrością i poczuciem niższości, a pan Robert należy już do innego pokolenia, pokolenia ludzi pewnych siebie, pokolenia które nie ma kompleksów wobec innych nacji, pokolenia, które nie boi się rywalizacji. Kiedy trafił do Bundesligi to nie po to, by kasować dobrą pensję i grzać ławkę rezerwowych, trafił tam z wiarą, że Polak potrafi. Z wiarą, że Polak może być nie tylko dobry, może być po prostu najlepszy - zaznaczył. "Na Instagramie śledzi go więcej osób niż mnie" Morawiecki dodał także, że "dziś nasz napastnik trafia do Barcelony, czyli jak mówią niektórzy, do piłkarskiego olimpu". - Napisałem na Twitterze, że "duma Polski, będzie grać w dumie Katalonii" i myślę sobie, że Robert Lewandowski nie musi już nikomu, nic udowadniać. Mógłby dziś odcinać kupony od swojej sławy, a jednak ciągle szuka nowych wyzwań - zaznaczył i zapewnił, że trzyma za piłkarza kciuki. Wskazał jednocześnie na Michała Żuka 13-letniego chłopca, który grał w akademii piłkarskiej Barcelony, gdzie - jak podał - strzelił ponad 500 goli. Dodał, że m.in. chłopiec podpisał kontrakt z globalna marką odzieżową. - Na Instagramie, wstyd się przyznać, śledzi go więcej osób niż moje konto - zauważył. Zaznaczył, że także brat Michała, Miłosz Żuk ma sukcesy w klubie Girony. - Chłopcy już tam nie grają. Dlaczego? Przenieśli się do Pogoni Szczecin. Mama chłopców dostała w Polsce ofertę pracy, i rodzice zdecydowali, że czas zakończyć okres kilkunastoletniej emigracji. Znam historię Państwa Żuków tylko z mediów, ale jest ona dla mnie niezwykle budująca. I niezależnie od motywacji powrotów, bardzo się z nich wszystkich cieszę - stwierdził premier.