W sobotę politycy związani z obozem Zjednoczonej Prawicy - m.in. szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel i wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, opublikowali w mediach społecznościowych nagranie z udziałem Andrzeja Seweryna. Aktor w wulgarny sposób wypowiada się w nim o rządzących politykach. Po tym, jak nagranie zostało upublicznione, Andrzej Seweryn opublikował oświadczenie, w którym przekazał: "W związku z pojawieniem się w przestrzeni internetowej prywatnego nagrania z moim udziałem oświadczam, że ani ja ani osoba, do której zostało ono wysłane, nie udostępniliśmy go mediom społecznościowym. Dostało się tam ono z woli tych, którzy mają dostęp do naszych prywatnych kont i którzy, jak sądzę już nieraz z tej możliwości korzystali". Jerzy Borowczak: Seweryn skierował te słowa do syna Teraz do jego wypowiedzi odniósł się poseł KO Jerzy Borowczak. - Z tego co wiem, to Andrzej skierował te słowa do swojego syna. Nie ukrywajmy, w prywatnych rozmowach wiele mówimy. Czasem powiemy coś, czego nie powiedzielibyśmy publicznie. Odbieram to tak, że po prostu zaadresował dość dosadny przekaz do syna, żeby był czujny i trwał na posterunku. Wiadomym jest, jak ta władza rządzi, jak postępuje. Zostało to niepotrzebnie upublicznione - przekazał w rozmowie z portalem salon24.pl. Borowczak wskazał także na to, że Seweryn zabrał głos, gdy o sprawie zrobiło się głośno. - Mówił, że to nie było przeznaczone do publicznej wiadomości. Szczerze mówiąc, ja, i wiele innych osób mówi przy stole różne rzeczy. Przy kawie przekazujemy rodzinie informacje. Ale to, co się przekazuje rodzinie, nie jest przeznaczone dla obcych uszu - powiedział poseł KO. W dalszej części rozmowy przekazał także: - Sądzę, że tych słów nie należy traktować dosłownie, rozumieć je raczej jako metafora. A jeśli chodzi o ekspresję, to aktorom po prostu wolno więcej.