Poncyljusz mógłby pokonać Gronkiewicz-Waltz?
W PiS rosną akcje Pawła Poncyljusza jako kandydata na nowego prezydenta stolicy. Ale by władać Warszawą, musi on pokonać kolejno dwie kobiety: najpierw swoją koleżankę partyjną Elżbietę Jakubiak, potem Hannę Gronkiewicz-Waltz, informuje dziennik "Polska".
Gdyby Poncyljuszowi udała się ta sztuka, byłby jedną z najważniejszych twarzy prawicy. I potencjalnym kandydatem na prezydenta RP.
Do tej pory mówiło się o dwóch PiS-owskich kandydatach na prezydenta Warszawy w 201o roku: Poncyljuszu i Jakubiak. Ale ostatnio akcje Poncyljusza w PiS wzrosły. Jak mówi "Polsce" jeden z polityków tej partii, Jarosław Kaczyński docenił wyjście Poncyljusza z komisji Janusza Palikota. Poseł PiS zaprotestował w ten sposób przeciw złośliwym wypowiedziom Palikota pod adresem prezydenta Kaczyńskiego. Zrobił to, mimo że na udziale w komisji bardzo mu zależało.
Na korzyść Poncyljusza, a nie Jakubiak, przemawia jeszcze jedno. Jego rywalką będzie kobieta. Na dodatek niewykluczone, że SLD wystawi Katarzynę Piekarską, wówczas Poncyljusz byłby wśród ważniejszych kandydatów jedynym mężczyzną. A co za tym idzie, mógłby liczyć na dużą część męskich głosów.
Poncyljusz ma jeszcze jedną zaletę: jest w swojej partii singlem. Nie tworzy i nie należy do żadnej z koterii. Elżbieta Jakubiak jest zbliżona do grupy "muzealników", czyli twórców sukcesu Muzeum Powstania Warszawskiego: Pawła Kowala, Leny Cichockiej i Jana Ołdakowskiego. Jakubiak będzie też pewnie mogła liczyć na poparcie swojego wieloletniego przełożonego - prezydenta Kaczyńskiego.
Zdaniem jednego z rozmówców "Polski" Poncyljusz będzie łatwiejszy do przełknięcia dla polityków PiS zbliżonych do Jarosława Kaczyńskiego, którzy nie chcą umacniania wpływów ludzi prezydenta w PiS.
Artur Górski, warszawiak i poseł PiS, uważa, że za Poncyljuszem przemawia jego stołeczne doświadczenie: "Nie chcę wyrokować, który z tych kandydatów jest lepszy. Ale mogę powiedzieć, że Poncyljusz uczciwie zapracował na partyjną rekomendację".
Pod kątem doświadczenia Poncyljusz i Jakubiak mają porównywalne atuty. On przez wiele lat był stołecznym radnym, potem wiceministrem gospodarki. Ona była dyrektorem biura Lecha Kaczyńskiego w czasie, gdy był on prezydentem miasta, potem szefową gabinetu w Kancelarii Prezydenta RP, w końcu ministrem sportu. Jej atutem jest ogólnopolska rozpoznawalność. On na pewno w kampanii podkreślałby swoją warszawskość z dziada pradziada.
Zdaniem jednego z bliskich doradców Jarosława Kaczyńskiego sentymenty przy decyzji o tym, kto zostanie nominowany, nie będą grały roli: "To czwarte z rzędu najważniejsze wybory w Polsce. A Lech Kaczyński dzięki ratuszowi został prezydentem RP. Przeprowadzimy badania i postawimy na tego kandydata, który będzie miał większe szanse w sondażu".
INTERIA.PL/Polska