W czwartek Szklarach na Podkarpaciu odbył się pogrzeb Janusza Szeremety - polskiego żołnierza, ochotnika, który zginął w walkach w obronie Ukrainy. Na ceremonii pojawili się bliscy, przyjaciele, przedstawiciele ukraińskiej społeczności, a także liczni mieszkańcy z pobliskich miejscowości. Janusz Szeremeta zginął na froncie w Ukrainie Gdy wybuchła wojna Janusz Szeremeta do składającego się z cudzoziemców legionu międzynarodowego zgłosił się sam. Rodzinie tłumaczył, że "nie może siedzieć i patrzeć na to, co dzieje się w Ukrainie". Walczył w obwodzie charkowskim. Uzyskał stopień sierżanta i dowodził grupą 30 osób. Za swoją postawę zapłacił jednak najwyższą cenę. Zginął na froncie 4 grudnia. W czwartek 22 grudnia najbliżsi pożegnali go po raz ostatni. - Bracie, byłeś niepokornym człowiekiem. Zawsze w ciągłym ruchu, kochałeś sport, morsowałeś, do aktywności namawiałeś też innych - wspomina brat zmarłego, Marcin. Brat zmarłego: Oddałeś życie za wolny świat - Gdy wybuchła wojna, podjąłeś decyzję, aby walczyć o wolność ludzi. Byłeś wojownikiem - tak jak ci w duszy grało. Gdy cię pytałem, kiedy wrócisz do domu, odpowiedziałeś: "Kiedy wojna się skończy" - mówił dalej brat - Wierzyłem, że wrócisz, ale podczas naszych ostatnich kontaktów czułem też, że jesteś już bardzo zmęczony. Zabrakło odpoczynku, głębszego oddechu - ocenił. W mowie pożegnalnej wyznał, że jego brat planował spędzić święta z rodziną. - Jednak zginąłeś na polu walki za wolność. Oddałeś życie za Ukrainę, którą pokochałeś, ale także za wolny świat i nas wszystkich - powiedział. Jak brzmiały ostatnie słowa Janusza Szeremety? Bliski zmarłego żołnierza przypomniał, że jego brat walczył u boku ludzi z odległych krajów: - Japonii, Finlandii, Ameryki, Kolumbii - wymieniał - Kochałeś ich jak swoich braci, a oni ciebie. Na polu bitwy Szeremeta wyróżniał się nadzwyczajną odwagą. Dwa razy wyniósł spod ostrzału rannych kolegów. - Twoje ostatnie słowa, które powiedziałeś dowódcy, brzmiały: - Powiedz moim dzieciom, że bardzo je kocham - wyznał, tłumiąc łzy. Na pogrzeb przyszli też mieszkańcy, którzy tłumaczyli reporterom, że chcą po prostu oddać hołd wyjątkowemu człowiekowi. Zanim ciało zmarłego przywieziono do Polski, 9 grudnia w Charkowie pożegnano go razem z dwoma innymi ochotnikami z legionu międzynarodowego. Oni również oddali swoje życia w walce po stronie Ukrainy. Wśród nich był Polak Krzysztof Tyfel i amerykański żołnierz. Na trumnach - obok flag państwa, z których pochodzili żołnierze - leżała także flaga Ukrainy.