Po wyborach samorządowych
Według szefa PKW Ferdynanda Rymarza, wybory przebiegły spokojnie. Jutro wieczorem mogą być znane wyniki głosowania na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Jak powiedział Rymarz na konferencji prasowej - te głosy liczone są w pierwszej kolejności. Następnie będą liczone głosy w wyborach do sejmików województw, a później do rady powiatów i gmin. Z nieoficjalnych informacji, zebranych przez PAP od komisji wyborczych, mężów zaufania i sztabów wyborczych wynika że frekwencja w wyborach samorządowych wyniosła ok. 35 - 40 proc.
Według dotychczasowych szacunków najwięcej uprawnionych - od 35 do 55 proc. - głosowało w Świętokrzyskiem. W samych Kielcach głosowało od 30 do ponad 40 proc. wyborców. Ponad 50 proc. wyborców głosowało - według także nieoficjalnych danych - w gminie Wąchock w pow. starachowickim. Miejskie komisje wyborcze w Szczecinie szacują nieoficjalnie, że frekwencja w wyborach - godziny popołudniowe - wahała się w granicach 30-50 procent. Podobne szacunki mają także komitety wyborcze. Są takie komisje, w których obwodach frekwencja wynosi niecałe 20 proc., ale też i takie, gdzie frekwencja osiągnęła 50 procent.
Większość terytorialnych komisji wyborczych nie gromadzi danych o szacunkowej frekwencji. Po południu na konferencji prasowej Rymarz mówił, że w jednym obwodzie odnotowano fałszywy alarm o podłożeniu bomby - na blisko 40 minut pracę musiała przerwać Komisja Wyborcza Nr 1 w Wejherowie (woj. pomorskie), po sygnale o podłożonej bombie.
Szef PKW podał, że w 9 obwodach w całym kraju głosowanie trzeba było przerwać na 2-3 godziny z powodu błędnie wydrukowanych kart do głosowania. W tych przypadkach głosowanie zostanie przedłużone i będzie trwało do godz. 22-23.
W Poznaniu po południu głosował wicepremier i szef UP Marek Pol, który uważa, że kampania wyborcza była bardzo spokojna, a jej najciekawszym fragmentem były potyczki między startującymi w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów osobowościami. - Obawiam się, że gdyby nie te bezpośrednie wybory to zainteresowanie wyborami samorządowymi byłoby jeszcze mniejsze - powiedział wicepremier.
Kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta stolicy Andrzej Olechowski po południu oddał swój głos w Wilanowie. - Frekwencja u mnie w Wilanowie jest dobra, nawet większa niż zwykle - powiedział dziennikarzom Olechowski. - Tu społeczeństwo obywatelskie kwitnie - podkreślił. Z kolei kandydat SLD-UP na prezydenta Warszawy Marek Balicki głosował w Ząbkach - nie wybierał więc prezydenta stolicy, ale burmistrza Ząbek. Balicki mówił, że jest "spokojny o wyniki" wyborów. - Swój spokój opieram na rosnącym poparciu i na tym, że udało mi się dotrzeć z programem do mieszkańców stolicy - powiedział.
Zdaniem prof. Jacka Majchrowskiego kandydata na prezydenta Krakowa popieranego m.in. przez SLD-UP, który głosował w Krakowie-Łagiewnikach, frekwencja w niedzielnych wyborach może nie przekroczyć 40 proc. "To bardzo ważne, że ludzie mogą bezpośrednio wybierać te osoby. Mam jednak wrażenie, iż wyborcy nie są do tego zbyt dobrze przygotowani i nie bardzo orientują się w kompetencjach tak wybranych władz - ocenił kandydat.
Inny kandydat na prezydenta Krakowa Jan Rokita (PO) uważa, że obecne wybory samorządowe są uwieńczeniem dziesięcioletnich starań o wprowadzenie bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Twierdzi on, że wybory bezpośrednie przyciągną do urn większą liczbę wyborców. Rokita opowiada się za silną władzą bezpośrednio wybranych prezydentów.
Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusz Braun, po głosowaniu w Kielcach powiedział, że media publiczne powinny dać możliwość debat kandydatom, którzy przejdą do drugiej tury wyborów. - Ordynacja wyborcza nie przewiduje czasu bezpłatnego w mediach elektronicznych przed drugą turą, więc byłoby bardzo wskazane, żeby media publiczne dały możliwość dyskusji tym kandydatom, którzy w danym mieście staną do drugiej tury - wyjaśnił. Dodał, że także media komercyjne - radia i telewizje kablowe - powinny stworzyć taką możliwość kandydatom na prezydentów, burmistrzów i wójtów. - To jest szczególnie ważne dla wyborców wszędzie tam, gdzie nie ma mediów publicznych - zaznaczył Braun.
Policja o wyborach samorządowych: jest spokojnie
Do południa policja nie odnotowała żadnych poważnych incydentów związanych z wyborami samorządowymi. - Jest spokojnie; w całym kraju dostaliśmy jedynie kilka zgłoszeń dotyczących złamania ciszy wyborczej - powiedział Paweł Chojecki z biura prasowego Komendy Głównej Policji.
Frekwencja wyborcza w kraju do godz. 15
Średnia frekwencja wyborcza do godz. 15 kształtowała się na poziomie od 20 do 30 proc - wynika z nieoficjalnych informacji PAP. Większość terytorialnych komisji wyborczych nie gromadzi danych o szacunkowej frekwencji. Z informacji przekazanych przez kilka szczecińskich obwodowych komisji wyborczych oraz przedstawicieli komitetów wyborczych w mieście, którzy mają w komisjach mężów zaufania bądź ich przedstawiciele są członkami komisji wynika, że do godz. 14.30 głosowało od 10 do 20 proc. uprawnionych.
Do godz. 14. frekwencja wyborcza w kilku miastach woj. śląskiego wahała się pomiędzy 20 a 35 proc. uprawnionych - wynika z szacunków podanych PAP przez przewodniczących 10 obwodowych komisji wyborczych w pięciu miastach regionu.
Najmniej wyborców - ok. 20 proc. - głosowało w dwóch lokalach wyborczych w centrum Katowic. W Świętochłowicach, gdzie jeden z członków komisji liczy frekwencję na bieżąco, było to 22-23 proc. W Bytomiu i Gliwicach przedstawiciele obwodowych komisji szacowali frekwencję na 20-30 proc.
Komisarz wyborczy w Warszawie nie ma danych o frekwencji w stolicy. Na podstawie nieoficjalnych informacji z kilkunastu komisji wyborczych, PAP ustaliła że frekwencja wyniosła ok. 30 proc.
INTERIA.PL/PAP