- Mamy gotowy plan promocji partii i naszego programu. (...) Jeżeli okaże się, że są wcześniejsze wybory, to program promocji, który miał zostać przedstawiony w kilka miesięcy, będziemy musieli zmieścić w 45 dniach kampanii wyborczej - powiedział pragnący zachować anonimowość poseł Platformy. Dodał, że przygotowane przez PO spoty reklamowe (w których zestawiono zarobki rekomendowanych przez PiS osób do spółek z pensjami lekarzy i pielęgniarek) to był pierwszy element. Politycy Platformy mają być ponadto aktywni w mediach regionalnych i ogólnokrajowych. Platforma ma ambicje zregionalizowania swojego programu. Na jesieni chce zorganizować 16 konferencji regionalnych, na których powstaną aneksy wojewódzkie do programu partii. - Jeśli dojdzie do jesiennych wyborów, przyśpieszymy tempo i zdążymy przed nimi - deklaruje członek ścisłego kierownictwa PO. Przygotowania do wcześniejszych wyborów to temat środowego posiedzenia zarządu PO. Członek zarządu partii na pytanie, czy PO rezerwuje już billboardy na kampanię wyborczą, odpowiada: "mogę tylko powiedzieć, że pracujemy bardzo ciężko". Zarząd ma też rozmawiać o listach wyborczych. W poprzednich wyborach konflikty na linii kierownictwo-regiony wywoływały ingerencje szefa partii Donalda Tuska w kształt list. Dlatego teraz szef PO miałby decydować tylko o obsadzie "jedynek" - pierwszych miejsc na listach, o reszcie decydowałyby władze lokalne. Oprócz kampanii wyborczej w PO trwa dyskusja nad ewentualnymi rozwiązaniami politycznymi, w które Platforma mogłaby się zaangażować. Takim rozwiązaniem jest konstruktywne wotum nieufności (zgłoszone przez opozycję wobec gabinetu Jarosława Kaczyńskiego, co umożliwiłoby zmianę rządu). Platforma zamówiła badanie opinii publicznej, w którym zapytała respondentów czy zaakceptowaliby koalicję wszystkich klubów parlamentarnych w Sejmie, by odsunąć PiS od władzy. - 67 proc. Polaków pozytywnie odpowiedziała na tak zadane pytanie - mówi nieoficjalnie członek zarządu. Jednak - jak ocenił - "byłaby to rosyjska ruletka". Podkreślił też, że rząd, w którego skład weszłaby m.in. PO oraz Liga i Samoobrona, musiałby zostać powołany na krótki okres, bo wyborcy Platformy nie zaakceptowaliby go w dłuższej perspektywie. - Jeżeli założymy, że partie wchodzące w skład takiego rządu umawiają się, że ich celem jest doprowadzenie do wcześniejszych wyborów, to mogę wyobrazić sobie scenariusz, że LiS nie dotrzymuje słowa i wraca do rozmów z PiS, by utrzymać się przy władzy. Wtedy dla PO byłaby to kompromitacja - dodaje. Dlatego PO - deklaruje członek zarządu - chce samorozwiązania Sejmu. - To bardzo duże ryzyko - mówi o scenariuszu konstruktywnego wotum nieufności inny poseł PO. Ale zastrzega: "dopuszczamy taką możliwość, gdyby okazało się, że premier łamie prawo i narusza zasady demokracji, by utrzymać się przy władzy".